🎙️023: Jak codzienną gonitwą osiągnąć to co naprawdę ważne?

W dwudziestym trzecim odcinku podcastu “Ogarnij Chaos®” rozmawiamy na temat osiągania stanu efektywnego działania w codziennej gonitwie. Czy rzeczywiście jest możliwe, aby osiągać ważne rzeczy gdy codziennie tak dużo się dzieje?

(jeżeli nie widzisz powyżej odtwarzacza podcastu kliknij w ten link)

Transkrypt

Mikołaj Foks, autor projektu Zawód & Ojciec, Marcin Kwieciński, autor projektu Ogarnij Chaos®. Witamy w kolejnym wspólnym odcinku podcastu, w którym zmierzymy się z pytaniem: jak codzienną gonitwą osiągnąć to, co naprawdę ważne? 

Mikołaj: Myślę, że każdy czuje to, co kryje się pod tym pytaniem, bo czy w codziennej bieżączce da się osiągnąć to, co naprawdę ważne, niecodzienne i ponadczasowe? I my dzisiaj przychodzimy z odpowiedzią. Marcin, odpowiedz wprost: jak codzienną gonitwą osiągnąć to, co naprawdę ważne? 

Marcin: Jak to zrobić? Odpowiedź jest banalna: przede wszystkim zaakceptować fakt, że od gonitwy i bieżączki nie uciekniemy. Czyli starać się robić rzeczy ważne w gonitwie. Spróbujmy rozwinąć tę odpowiedź. A jak ty odpowiedziałbyś na to pytanie? 

Mikołaj: Odpowiedziałbym podobnie jak ty. Położyłbym akcent na to, że rzeczy ważne trzeba dopisać do codziennej gonitwy. A ta z kolei składa się według mnie z wielu małych rzeczy, które robimy każdego dnia, często takich poszatkowanych, rozdrobnionych. Moim sposobem na robienie rzeczy naprawdę ważnych jest nazwanie tego, co jest naprawdę ważne, zdefiniowanie, co chcę w ramach tego osiągnąć, i poszatkowanie tego. To tak, jakbyś pociął gałąź w ogrodzie na mniejsze części i porozrzucał je pod kwiatami. Jeszcze chwilę temu był to wielki badyl, a teraz to mała gałązka. Dla mnie to superważny temat, bo pracuję z mężczyznami, którzy są profesjonalistami, ale chcą być też profesjonalnymi ojcami, traktują tę rolę bardzo poważnie. Uciekają im natomiast bardzo ważne rzeczy z obszaru ojcostwa, m.in. relacje ze swoją drugą połówką i ze swoimi dziećmi. My pracujemy w sposób, w którym nazywamy te rzeczy, które są naprawdę ważne w związku i w rodzicielstwie. Bo w pracy zawodowej jak nie dzisiaj cię dogonią z tym najważniejszym projektem, to jutro, w końcu i tak go zrealizujesz. W życiu rodzinnym: mija rok, drugi, trzeci, ty spostrzegasz: „O mój Boże, my kiedyś lubiliśmy grać w planszówki”, „Ja od lat nie wyjechałem na weekend z żoną, żeby spędzić z nią trochę czasu”. Powodem jest gonitwa, dlatego trzeba te rzeczy szatkować i wpleść w tę gonitwę. 

Marcin: Niezwykle ważne jest to, żeby wygospodarować także czas na myślenie. Jeżeli usłyszymy, żeby realizować to w gonitwie i jeszcze zaakceptować fakt, zgodnie z tym, co Kwieciński powiedział, że gonitwa zawsze będzie, to można bardzo łatwo uderzyć w ścianę. Bo w tej bieżączce potrzebujemy znaleźć czas na myślenie, czyli powiedzieć sobie: będę gonił przez większość mojego czasu, ale jednocześnie znajdę przestrzeń, w której usiądę i pomyślę o tym, co jest dla mnie ważne nie tylko wysoko poziomowo, lecz także operacyjnie, czyli co w tym tygodniu ważnego muszę zrobić. 

I tu przechodzę do mojej ulubionej techniki, czyli przeglądu tygodniowego. Ona wcale nie daje komfortu, bo wymaga zatrzymania, wyjścia z rytmu, postawienia granic. Ulubiona dlatego, że pozwala wpleść w tę gonitwę rzeczy ważne. Jeżeli raz w tygodniu znajdziesz czas, żeby usiąść w biurze lub w domu i zastanowić się, co będzie istotne w tej gonitwie w przyszłym tygodniu, to nagle okaże się, że będzie się ona składała z ważnych rzeczy. Być może te mniej ważne z tego kalendarza wylecą. Polecam też, żeby to zrobić rano, bo wtedy mamy jeszcze dużo zasobów i świeżą głowę. I nie więcej niż 15 rzeczy. 

Mikołaj: To ciekawe, ponieważ mówiąc o robieniu tego, co jest naprawdę ważne, pomyśleliśmy trochę o różnych rzeczach. Ja skupiłem się na takich życiowych kwestiach, które mogą nam umykać, jak np. inwestowanie w relacje, spotkanie z sobą samym, zobaczenie rzeczy, które mnie spełniają i dają mi paliwo życiowe. Ty napomknąłeś o rzeczach, które pozwalają realizować te istotne rezultaty w takim bardziej krótkoterminowym odcinku, czyli tygodniowym. To świetnie, że powiedzieliśmy o pozornie różnych rzeczach, które są ze sobą połączone. Ty powiedziałeś, że dowozimy te 15 rzeczy w tygodniu, bo one pozwalają nam dowozić te duże, które w życiu chcemy realizować, jedne bez drugich nie istnieją. Bez tej refleksji, zatrzymania nie jesteśmy w stanie sobie uzmysłowić, co jest naprawdę ważne. A wiem, że ty proponujesz robić przegląd nie tylko tygodniowy. Ja zachęcam do robienia przeglądów rocznych, planów rocznych, rodzinnych, z drugą połową, a ty uczysz ludzi robienia częstszych przeglądów głównie w obszarze zawodowym, ale przecież to też bardzo dotyka życia prywatnego. Co według ciebie należałoby sobie wypracować? 

Marcin: Robić to przede wszystkim w określonym rytmie. Esencją tego jest to, żeby usiąść i pomyśleć, o wszystkim, nie tylko o pracy. Myślę, że w tym zagonionym świecie tracimy okazję do refleksji. Żeby ułożyć rytm, zaczynamy od podsumowania roku i zastanowienia się, co nas czeka w następnym. Powinniśmy pomyśleć, co jest dla nas naprawdę ważne także w dłuższej perspektywie w różnych sferach życia. Jak już mamy to zdefiniowane, a najlepiej zapisane, to należałoby regularnie do tych notatek zaglądać. Chodzi np. o rytm kwartalny: raz na kwartał sprawdzamy, czy my się w ogóle przybliżamy do tego, co jest dla nas ważne. Refleksja polega na zdefiniowaniu, czy coś jest dla nas ważne, np. relacja z dziećmi, z żoną/mężem, partnerką/partnerem, z przyjaciółmi. Upewniamy się, czy rzeczywiście udawało nam się w tym mijającym kwartale przybliżyć do wizji rzeczywistości, którą pragnęliśmy mieć w swoim życiu. Możemy zrobić również przegląd miesięczny, w którym już nie patrzymy na wysokopoziomowe kwestie, ale sprawdzamy, czy przybliżyliśmy się do celu, który sobie na dany moment wyznaczyliśmy. 

Cele wyznacza się w ujęciu rocznym. Raz na miesiąc przyglądamy się, czy w ogóle zbliżamy się do nich. Później mamy tę refleksję cotygodniową, która jest najbardziej operacyjna: w drodze do tych wielkich rzeczy, które będziemy przeglądać w kwartale, w drodze do celów, które będziemy przeglądać co miesiąc, co ja zatem chcę zrobić w tym tygodniu, żeby się do tego przybliżyć? Co będzie najważniejsze w tej gonitwie na bardzo operacyjnym poziomie? Bo jednak na koniec dnia ta gonitwa znajduje się na poziomie operacyjnym, czyli: wyrzucić śmieci, zaprowadzić dzieciaki do przedszkola, szkoły, odpowiedzieć na maile. Ta odpowiedź powinna być przyziemna, nie tylko wysoko w chmurach.  

Mikołaj: Widzę tu problem związany z naszym dystansem do planowania strategicznego i z mobilizacją, szczególnie gdy jesteśmy w tym sami. Na zebranie w pracy wszyscy przychodzą przygotowani, a kiedy my sami mamy się tym zająć i spełnić odpowiedzialność przed sobą, to nie jest już takie proste. Z mojego doświadczenia w prowadzeniu szkoleń i zarządzania projektami wynika, że w profesjonalnych projektach ludzie skarżą się: „Nie, ale po co to planować, przecież to jest oczywiste. Jest pula rzeczy, którą trzeba zrobić, po co tracić czas na planowanie?”. To tak, jakbyśmy powiedzieli: zbudujmy dom bez projektu. Potem się okazuje, że to nie działa tak, jak powinno. Dotyka to też jednego z naszych wcześniejszych tematów podcastu: gdzie chciałbyś być za kilka lat? Kiedy siadamy do krótkiej refleksji nad sobą w tygodniu albo trochę dłuższej w miesiącu czy dłuższej raz w roku i odpowiadamy na pytania, gdzie jestem, co jest dla mnie ważne, to my trochę nie wiemy, od czego zacząć. Dla mnie pomocne nawet w krótkiej refleksji jest to, żeby przypomnieć sobie i ponazywać role życiowe, w jakich jestem, np.: jestem pracownikiem, podcasterem, mężem, ojcem, synem, bratem. Popatrzmy na te role i zapytajmy się: co w danej roli jest dla nas na serio ważne? Można to zacząć wpisywać w codzienną gonitwę. 

Marcin: Chciałbym się przyczepić do frazy „to nie jest łatwe”, ponieważ to jest wręcz trudne do zrobienia. I rzeczywiście tak jest. Nie wszystko będzie łatwe. Argumenty typu: „A bo to trudne, nudne”, „Po co to robić?” można przełamać stwierdzeniem: rzeczy ważne nie przychodzą w łatwy sposób, wymagają wysiłku. Jeżeli nie mamy doświadczenia w robieniu regularnej refleksji, to ona może być trudna, bo zbudowaliśmy sobie cywilizację przebodźcowaną, rozproszoną, związaną z nadmiarem możliwości, więc postanowienie, że ja się na chwilę zatrzymam, jest niezwykle trudne. I jeszcze jak spotyka nas wiele oczekiwań ze strony różnych ważnych osób, bo to nie są nieważne oczekiwania, to presja się zwiększa i wpadamy w spełnianie tych oczekiwań, zamiast powiedzieć: „Sorry, potrzebuję godziny, żeby posiedzieć samemu ze sobą, zebrać myśli, zapisać je, chwilę się zatrzymać i pomyśleć, co jest ważne”. To będzie trudne. Myślę, że opowiadając o tych rzeczach, warto uświadomić ludzi, że czasami będzie trudno. Nie będzie lekko, miło i przyjemnie. 

Mikołaj: Niektórzy mogliby pomyśleć: „Czy ja jestem Billem Gatesem, który raz w roku zamyka się, czyta książki, żeby sobie na to pozwolić?”. Nie wiem, czy jak Bill Gates, ale wiem, że to zawsze wielkie wyzwania, ale warto dążyć do tego, żeby taki czas „wyrąbać” sobie w kalendarzu, jak mawia jeden z moich kolegów. Chciałbym powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy w kontekście tej codziennej gonitwy i osiągania w niej tego, co naprawdę ważne. Myślę, że superistotną kwestią jest nazywanie sobie działań, które prowadzą nas do tego, co jest naprawdę ważne. Bo jeżeli my chcemy, żeby relacja z naszą drugą połówką była lepsza, to określny najpierw, co to znaczy „lepsza” i czym to można tak konkretnie osiągnąć? Jeśli powiemy, że wspólne kolacje to coś, co lubimy, to już jesteśmy bliżej. Więc ile razy w ciągu roku byłoby dobrze, żebyśmy zjedli tylko we dwoje wspólną kolację? Najlepiej to tak co tydzień. Ale tak realnie? Raz w miesiącu? Na pewno realnie? Może raz na dwa miesiące? Dobra, więc zróbmy to raz na dwa miesiące albo raz na miesiąc. Kiedy to nazwiemy, to łatwiej wbić w kalendarz rezerwację stolika. Być może nie stać cię na rezerwację albo masz małe dzieci, więc raz w miesiącu zadbaj o to, żeby zrobić trochę bardziej wyszukany makaron i trochę więcej świec zapalić. Można to osiągnąć prostymi działaniami, jeśli one będą ponazywane, konkretne, mierzalne i prowadzą do poprawienia tej relacji. Czy chcesz coś dopowiedzieć? 

Marcin: Paradoks polega na tym, że żeby w tej gonitwie działy się rzeczy ważne, my potrzebujemy się zatrzymać, wyjść z niej, aby następnie do niej powrócić, kiedy ona będzie już ukierunkowana na to, co jest dla nas istotne. Świetny przykład obrazujący, jak to nazwać konkretnie i na co dzień. 

Mikołaj: Stawiamy tu kropkę. Czuję się usatysfakcjonowany z tego, co chciałem opowiedzieć. 

Marcin: Stawiajmy kropkę. Myślę, że najważniejsze powiedzieliśmy. Teraz wracamy do gonitwy. Nasi słuchacze pewnie też mają co robić, a może wykorzystają ten pozostały czas, który dla nas zarezerwowali na chwilę refleksji. 

Mikołaj: I to będzie najlepsza rzecz, jaką można zrobić: sprowokować taki czas albo wykorzystać coś, co nagle spontanicznie się wydarza, jak np. stanie w korku – to lepszy czas taki, niż gdyby go nie miało być wcale. Żegnamy się, zapraszając oczywiście do dodatkowych materiałów, ankiety, która jest w opisie do tego odcinka, i do subskrypcji tam, gdzie nas lubicie słuchać. Wszędzie subskrybujcie i polecajcie nas, jeśli uważacie, że to, co robimy, jest wartościowe. 

Żegnają się: Mikołaj Foks i Marcin Kwieciński. Do usłyszenia! 

Po wysłuchaniu odcinka wypełnij ankietę i podziel się swoją opinią:

Informacja zwrotna na temat odcinka

http://marcinkwiecinski.pl/023ankieta

Jeśli możesz oceń również podcast w ITunes.

Porozmawiajmy

Zapraszam Cię do dyskusji w komentarzach na temat tego odcinka.

Pytanie: Jaki masz swój sprawdzony sposób, który pomaga Ci osiągać to co napawdę ważne w mnogości codziennych zobowiązań i spraw?

Leave a Reply