🎙️020: Work-life balance bez ściemy!

W dwudziestym odcinku podcastu “Ogarnij Chaos®” rozmawiamy na temat równowagi życiowej. Jak to jest z tym z tzw. work-life balance? Czy jest w ogóle do osiągnięcia? A może w dzisiejszych czasach równowaga między życiem zawodowym, a życiem prywatnym nie jest możliwa?

Zapraszamy do posłuchania! 

(jeżeli nie widzisz powyżej odtwarzacza podcastu kliknij w ten link)

Transkrypt

Mikołaj Foks, autor projektu Zawód & Ojciec, Marcin Kwieciński, autor projektu Ogarnij Chaos®. Zapraszamy na kolejny odcinek naszego wspólnego podcastu. Dzisiaj porozmawiamy o tym, czym jest work-life balance, ale bez ściemy.

Mikołaj: Jak to zrobić bez „ściemy”? Nie jest to rzecz łatwa. Ale zacznijmy od tej ściemy, którą dołożyliśmy do tytułu naszego odcinka. Marcin, czy twoim zdaniem dużo jest ściemniania wokół tematu work-life balance?

Marcin: Nie wiem, czy ściemniania, chcieliśmy mieć przykuwający uwagę tytuł. Natomiast pojawia się dużo niejasności wokół tego tematu, takiego ślizgania się po powierzchni i niedoprecyzowania. Są osoby, które mówią, że zależy im na work-life balance, chcą, żeby w ich życiu było lepiej, ale jak próbujemy zdefiniować, czym on dla nich jest, to dla większości – czasem również dla mnie – jest to bardzo rozmyte i trudno uchwytne. Osobiście work-life balance wolę traktować jako równowagę lub harmonię życiową, ponieważ sztuczny podział na pracę i życie jest według mnie zbyt upraszczający. Jak ty na to patrzysz?

Mikołaj: Jest bardzo dużo ściemy o tym, że w magiczny sposób można złapać równowagę: raz, dwa i da się być zarówno super-hiper w pracy, jak i w życiu pozazawodowym – powiemy o tym w następnym odcinku, tytułu nie zdradzę. Wydaje mi się, że jest tu więcej obietnic niż faktów. Człowiek myśli, że wszystko może, a to nie nieprawda. Mamy jednak ograniczone zasoby. Rzeczywiście dziś możemy zrobić wiele, ale sztuką jest umiejętność wybierania. Natomiast odnośnie tego, co powiedziałeś przed chwilą, przypomina mi się pewien TEDx na platformie TED.com na temat work-life balance, jest chyba z australijskiej edycji. Wypowiada się tam człowiek, który napisał książkę o work-life balance – polecam, bo to jest dość krótkie, a ciekawe. Mówi on: „Spotkałem znajomą, która powiedziała, że przeczytała moją książkę Work-life balance. Stwierdziła: »Wiesz co, mam tyle spraw, z niczym nie daję rady, ale jeszcze zapisałam się na siłownię«. I on dodaje: „Nie o to chodziło. Raczej chodziło o coś trochę innego”. Mam wrażenie, że to jest taki temat, w którym zamiast odcinać sobie rzeczy i wybierać to, co naprawdę ważne, my sobie jeszcze dokładamy.

Marcin: Tak, bo inaczej popadnie się w hurraoptymizm, szczególnie podczas wychodzenia z przepracowania i zwiększania swojej efektywności. Nagle nam się wydaje, że Pana Boga za nogi złapaliśmy, staliśmy się supermanami, ogarnęliśmy to i to, to nam dobrze idzie, więc może jeszcze siłownia, hobby i więcej relacji, więcej i więcej. To prosta droga do ponownego wejścia w przepracowanie i frustracji. Spróbujmy określić, czym powinna być ta równowaga życiowa.

Mikołaj: Pomyślałem, że ten odcinek nawiązuje do drugiej części nazwy naszego podcastu, czyli: „Jak zacząć robić w życiu to, co naprawdę ważne?”. Myślę, że wszystko zaczyna się od nazwania tego, co jest dla nas naprawdę ważne, ale poza pracą. W pracy inni nam nazwą to, co jest naprawdę ważne. Powiedzą: „Rób to, a nie tamto”. Rzeczywistość zawodowa to wymusi. Życie zawodowe ma tendencję do zachodzenia na to prywatne. W tym pozazawodowym łatwiej odpuścić różne ważne dla nas rzeczy, np. hobby, przyjemności, coś, co sprawia, że się spełniamy. Wydaje mi się, że pierwszą rzeczą, którą trzeba sobie powiedzieć, jest to, że może to jest harmonia, równowaga, ale to nie jest identyczność. Osiem godzin w pracy, sen, różne sprawy i sprawunki, dojazdy. Mało czasu zostaje, szczególnie jeśli są jeszcze obowiązki rodzinne, np. wizyta z dziećmi u lekarza. Nawet gdy uznamy, że zabawa z dziećmi to jest ten life.

Marcin: Oprócz tego, co powiedziałeś o tym wyborze i nazwaniu tego, co jest ważne, dodałbym jeszcze stawianie granic. Na poziomie koncepcyjnym świadome zastanowienie się nad tym, gdzie jest granica, np. na jakich zasadach pracuję. Ale też z jaką intensywnością chcę mieć te pozostałe obszary, ile ma być tych obowiązków, przyjemności, rozrywki, zabawy. Można odnieść wrażenie, że jest to bardzo usztywniające. I rzeczywiście na początku tak. I warto najpierw określić, jakie obszary życia chcę zaopiekować i z jaką intensywnością. Tu mi się wydaje, że rozpoczyna się przygoda z tą równowagą życiową, zastanowieniem, jak chciałbym, żeby było, na jakich zasadach, z pełną świadomością, że pewnie nigdy nie będzie tak, jak sobie wymarzę. Zamiast tego będzie balansowanie. Przychodzi mi na myśl metafora chodzenia po linie nad przepaścią. Osoba, która po niej idzie, balansuje ciałem, musi się mocno napracować, żeby nie spaść. Balansowanie jest zatem aktem dynamicznym.

Mikołaj: Zdecydowanie trochę tego, trochę tego. Jak delikatnie pochylisz się w jedną stronę, to trzeba uważać, żeby nie wychylić się w drugą. I jeżeli rzeczy mamy ponazywane, to pewnie łatwiej jest to kontrolować. Miałem kiedyś kolegę, którego już nie ma na tym świecie i bardzo żałuję, że go nie ma. Żył zdrowo i bardzo mądrze. Niestety dopadła go bardzo podstępna choroba. Wychodząc z pracy o godzinie 17, potrafił zostawić laptop na biurku, czego nikt w jego dziale nie robił. Postanowił nigdy nie pracować w weekend ani w wakacje, mimo że inne osoby razem z nim pracujące tak właśnie robiły. On w pewnym momencie spostrzegł, że uciekają mu pewne wartości rodzinne i relacje z bliskimi. Powiedział: „Nie, pracy i tak nie przerobisz. Zadań zawsze będzie więcej, niż można zrobić. W pewnym momencie trzeba powiedzieć: OK, na dzisiaj się już skończyło paliwo w postaci minut”. W jego życiu też zdarzały się bardziej wyjątkowe sytuacje, którym musiał poświęcić dodatkowy czas. Ale potrafił tak to sobie ułożyć, żeby zajmować się tym, co jest najistotniejsze w pracy, i odrzucać te rzeczy w pracy, które jego zdaniem nie prowadziły do głównych celów, chodziło o cele sprzedażowe. Jak uznał coś za nieperspektywiczne sprzedażowo, to to oddawał.

Marcin: Ogromną sztuką jest mierzenie się z oczekiwaniami innych, szczególnie w pracy. Znam przypadki osób, które miały w sobie dużą determinację, aby zadbać czy zawalczyć o ważne obszary w ich życiu. Z tego powodu spotyka ich teraz dość dużo dyskomfortowych sytuacji związanych z oczekiwaniami innych. Oni słyszą: „A jak ty sobie w ogóle wyobrażasz, że ty teraz pójdziesz do domu czy na urlop? Przecież mamy teraz taki gorący okres w firmie”, „To nie jest profesjonalne. Być może ty się nie nadajesz do tej pracy”. Powtarzam swoim klientom, że jak już wiemy, co jest dla nas ważne, to czasem trzeba zaryzykować karierę, żeby to obronić. Oczywiście na miarę swoich możliwości i sytuacji życiowych, w których jesteśmy – nie każdy musi być heroiczny. Zadbanie o równowagę życiową będzie wymagało włożenia odpowiednio dużego wysiłku, natomiast korzyści, jakie będą następstwem równowagi życiowej, bardzo mocno zrekompensują wszelkie zmagania.

Mikołaj: Chciałbym powiedzieć o czymś, co jest też dla mnie bardzo ważne w kontekście mojej pracy, rozmów z innymi ludźmi, najczęściej z mężczyznami, którzy chcą być profesjonalistami, a równocześnie zaangażowanymi ojcami, mianowicie o tej synergii, jaka wytwarza się między życiem zawodowym a prywatnym. Ja czasem zadaję pytanie: „Czy widzisz synergię między życiem zawodowym a pozazawodowym?”. I odpowiedź brzmi „nie”, ponieważ synergia jest ukryta. Myślę, że my zapominamy, że istnieje pewnego rodzaju przepływ między tymi dwoma rzeczywistościami. Przychodzimy do pracy z domu, w którym są dobre relacje, który daje nam siłę, do którego z chęcią wracamy. Tymczasem gdy z dobrej pracy, w której są dobre relacje, szacunek, gdzie to, co robimy, ma sens, wracamy do dobrego domu, to wszystko się razem napędza. Jeżeli jeden z tych elementów przestaje działać, ale działa drugi, to całość jeszcze jakoś funkcjonuje. W przypadku gdy praca jest trudna lub znajduje się w trudnym momencie historycznym, dobry dom jest miejscem regeneracji. I wracam do tej pracy lepszy. A teraz – co się dzieje, kiedy dom przestaje dobrze działać, kiedy ten obszar life staje się zabałaganiony, kiedy jest niedoinwestowany? Wiele osób ucieka z domu do pracy, przesiadując w niej godzinami. Mam głębokie przekonanie, że pracodawcy powinno bardzo zależeć na tym, żebyśmy w tym obszarze life byli usatysfakcjonowani. Bo z inną energią przychodzimy do pracy, a to przesiadywanie jest ścieżką do wypalenia. Istnieje bardzo poważna synergia pomiędzy tymi dwoma strefami. Pytanie oczywiście brzmi: jak nie przynosić trudów z pracy do domu, nie wyżywać się na bliskich, albo odwrotnie: jak nie przynosić ich z domu do pracy? To jest duże pytanie, oczywiście odpowiedzi na nie są, ale pewnie nie na tę chwilę. Ważne, abyśmy mieli świadomość, że jedna sfera wpływa na drugą, i żeby nasza sfera życiowa – osobista, prywatna, pozazawodowa – była dobrej, wysokiej jakości.

Marcin: Pracodawcy powinni postawić sobie następujące pytanie: czy jeżeli widzę, że ludzie z mojego zespołu regularnie zarywają noc, w dodatku szczycą się tym, to czy menedżer powinien zareagować, skorygować to? Już nie wchodząc w te głębsze kwestie, jak np. zrozumienie pracownika, współpracownika, z jakimi kwestiami, wyzwaniami się zmaga. Rzeczywiście to ma ogromny wpływ na naszą późniejszą pracę i funkcjonowanie. Warte zauważenia jest to, że odpowiedzialności za work-life balance nie ponosi tylko pracodawca albo tylko pracownik. Te obszary zahaczają o siebie wzajemnie. W pracy zdalnej to się jeszcze bardziej wymieszało. To odpowiedzialność obydwu stron, które powinny partnersko na to popatrzeć i w dość dużej transparentności. Wtedy jesteśmy w stanie zbudować rozwiązania, które zadbają zarówno o dobrze wykonaną pracę, jak i dobre życie po pracy.

Mikołaj: Rośnie świadomość w tym aspekcie. Od kilku lat coraz częściej proszony jestem do poprowadzenia webinarium lub spotkania dla pracowników, którzy są rodzicami. Najczęściej chodzi o mężczyzn, ale te spotkania otwarte są też dla kobiet. Celem jest danie inspiracji i pokazanie, jak można fajnie, mądrze i niekoniecznie wielkimi środkami doinwestować swoją sferę życiową, pozazawodową. Jest tu kwestia przepisów, które się zmieniają. Ale kto wie, może to jest kwestia rosnącej świadomości nowych pokoleń, które potrafią bardziej stawiać granice. Rośnie ta świadomość, że osoba na lepszym poziomie w obszarze pozazawodowym jest też lepszym pracownikiem. Myślę, że w obszarze work-life balance myślimy najczęściej tak: dzisiaj dużo pracuję, ale jutro, za rok lub za dwa lata będzie lepiej. Ja żyję w przekonaniu wynikającym też z wielu rozmów, że dobrze to jest w tej chwili. Przysłowie głosi, że najlepszy czas na zasadzenie drzewa był 20 lat temu, a drugi najlepszy czas jest teraz, właśnie dziś. Więc takie myślenie, że kiedyś będzie lepiej, niekoniecznie się sprawdzi. Trzeba myśleć tym, co się ma teraz. Wiem, że ty masz na ten temat konkretne przemyślenia, jestem ciekaw, co o tym powiesz. I co zrobić, żeby mieć lepszy work-life balance?

Marcin: Odpowiem jak rasowy konsultant: to zależy. Rzeczywiście jesteśmy tu i teraz. I praca nad tą równowagą życiową zaczyna się w tym momencie. To jest kwestia decyzji, że ja teraz chcę zacząć coś z tym robić i od dzisiaj zacząć o to dbać. I to jest połowa odpowiedzi. Druga połowa wiąże się z tym, że jednak mogą być takie sytuacje, że chwilę na tę równowagę życiową trzeba będzie poczekać albo nad nią popracować. Ona nie nastąpi z dnia na dzień, mimo że ja nawet dzisiaj zacznę coś z tym robić. Bo mogę być w takiej sytuacji, szczególnie jeżeli mamy do czynienia z bardzo dużą liczbą zobowiązań, np. ktoś stworzył dużą firmę lub ma duży obszar zarządzania jako menedżer czy jako rozchwytywany specjalista, że doprowadzenie do zmniejszenia obciążenia pracą trwać będzie nawet do roku, że owoce tej równowagi życiowej pojawią się za pół roku, za dziewięć czy nawet 12 miesięcy, bo trzeba po prostu coś w życiu przemeblować. Być może pomniejszyć zespół, oddać część odpowiedzialności.

Zgadzam się zatem z tym, że zaczynamy definiować te granice, rozmyślać nad tym, jak to jest. I w takiej dużej delikatności, łagodności dajemy sobie przestrzeń na to, że to chwilę potrwa. Wtedy jesteśmy w stanie dojść do tego poziomu. Co więcej, to będzie bardzo dynamiczny proces. W naszej firmie mogą być takie okresy, w których tej pracy będzie więcej, czasami nawet to akceptujemy, myślimy: w tej branży tak jest. Ale później będzie taki czas, w którym będzie więcej przestrzeni na regenerację. Bo bardzo ważne jest tu pamiętanie, że równowaga życiowa nie oznacza, że wszędzie jest po równo, że od teraz każdy wymiar mojego życia będzie miał tak samo. Najpierw zawężamy pracę, bo zwykle ta równowaga życiowa jest zaburzona właśnie przez nią, ale później zastanawiamy się, z jaką intensywnością mieć te pozostałe ważne obszary: zadbania o siebie, o relacje, o inne aktywności. Chciałbym, żeby to było takie proste. Staram się swoim klientom powtarzać, że to nie jest rocket science, że trzeba nie wiadomo co robić, żeby tę równowagę życiową stworzyć. Natomiast należy zrozumieć, że ona będzie się pojawiała stopniowo, nie na zawołanie.

Mikołaj: I to jest chyba najlepsza odpowiedź na pytanie: co zrobić, żeby mieć ten work-life balance? Zacząć go robić trochę, mieć pomysł, jaki on ma być docelowo, oraz świadomość, że to jest droga. Moglibyśmy w tym momencie powiedzieć jeszcze o wielu rzeczach i rozkładać je na czynniki pierwsze albo zakończyć i zaprosić na następny odcinek naszego podcastu.

Marcin: Myślę, że dobrze jest postawić kropkę, zostawiając naszych słuchaczy w trybie refleksji. Nie dawać łatwych odpowiedzi na temat tego, jak w praktyce, w konkrecie osiągnąć ten work-life balance. I ja bym to zatrzymał. Chciałbym, żeby każdy, kto nas słucha, zastanowił się, od czego może dzisiaj zacząć, żeby ta równowaga życiowa w jego życiu zaczęła się pojawiać, jaką jedną rzecz zrobić, żeby mieć trochę więcej równowagi życiowej, może nie od razu całkowicie. Odpowiedzi przesyłajcie w ankiecie – link do niej znajdziecie w opisie do tego odcinka. Zapraszamy do podzielenia się informacją zwrotną.

Mikołaj: Zapraszamy też do subskrybowania naszego podcastu na swoich ulubionych platformach podcastowych. To by było na tyle, żegnamy się. Nazywam się Mikołaj Foks.

Marcin: A ja Marcin Kwieciński. Do usłyszenia!

Informacja zwrotna na temat odcinka

Po wysłuchaniu odcinka wypełnij ankietę i podziel się swoją opinią:

http://marcinkwiecinski.pl/020ankieta

Jeśli możesz oceń podcast w ITunes.

Porozmawiajmy

Zapraszamy Cię do dyskusji w komentarzach na temat tego odcinka.

Pytanie: Jaka jedna zmiana znacząco wpłynęłaby na Twoją równowagę życiową?

Leave a Reply