🎙️017: Czy ciebie też irytuje pytanie “Gdzie chcesz być za 5 lat”?

W siedemnastym odcinku podcastu “Ogarnij Chaos®” rozmawiamy o świadomym określaniu własnej przyszłości, co dla wielu osób jest irytującym doświadczeniem. Wymieniamy się poglądami na ten temat i staramy podpowiedzić jak praktycznie podejść do tego zagadnienia.

Zapraszamy do posłuchania!

(jeżeli nie widzisz powyżej odtwarzacza podcastu kliknij w ten link)

Transkrypt

Marcin Kwieciński, autor projektu Ogarnij Chaos®, i Mikołaj Foks, autor projektu Zawód & Ojciec. 

Mikołaj: Witamy bardzo serdecznie w kolejnym odcinku naszego podcastu. Dzisiaj zajmiemy się superważnym zdaniem, które jest piękne i wspaniałe, może jest jak miłość. Słowo „miłość” ma niesamowitą mądrość i wartość, ale dzisiaj wszystko jest jak miłość. Jest miłość do płatków śniadaniowych, miłość w serialach. To robi się lepkie i zużyte. 

Marcin: To nasze zdanie też będzie wyświechtane, zużyte, przez wielu nielubiane i nierozumiane. Brzmi ono: gdzie chcesz być za pięć lat od dziś? Mikołaju, czy ciebie też irytuje to pytanie? 

Mikołaj: To jest trochę jak ze słabą muzyką na dyskotece. Jeżeli ktoś jest na dyskotece, w której leci muzyka, której on nie lubi, ale potrafi być ponad to i dobrze się bawić, bo są fajni ludzie, i on przyszedł tam w celu zabawy, to on będzie realizował swój cel, więc to da się zrobić. Jak wypowiedziałeś to pytanie, to ja zacząłem się zastanawiać, na ile mam przemyślane, ułożone to, co chcę robić za pięć lat. Chociaż wiem, że w takiej korpogadce jest ono podszyte trochę przemocą, na zasadzie: „Mów, co teraz będziesz robił” – ustawiaj sobie cele w trochę niefajny sposób. Więc tak, mnie ono też irytuje. Ciebie też? 

Marcin: Nie, mnie nie irytuje, natomiast znam osoby, które wręcz alergicznie na to reagują. W rozmowach kuluarowych często słyszę: „Co ja mam odpowiedzieć? Za pięć lat się zobaczy. Ja dziś nie wiem, gdzie chcę być za pięć lat”. Raczej z takimi reakcjami się spotykam. Natomiast bardzo lubię z tym pytaniem pracować. Myślę, że jest ono jednym z najważniejszych pytań, które warto sobie zadać, tak w ogóle, w życiu. 

Mikołaj: Wiem, że ty pracujesz z tym pytaniem. Ja tak naprawdę uważam, że ono jest absolutnie świetne. Mnie irytuje ono w kontekście tej dewaluacji. Natomiast w moim obszarze Zawód Ojciec lubię pracować z następującymi pytaniami: gdzie chcesz być za 30 lat, jak wyobrażasz sobie siebie za 30 lat? Bo to „chcesz być” motywuje do myślenia o natychmiastowym wytyczaniu drogi. Oczywiście jest to superważne, ale przy okazji różnych rozmów z tobą zauważyłem, że masz w zwyczaju zawężać te pięć lat do trzech. 

Marcin: Tak, daję bliższy horyzont, ponieważ zauważyłem, że dla wielu osób te pięć lat, szczególnie w takich bardzo dynamicznych okolicznościach, jest mało uchwytne. I to wydaje im się tak odległą przyszłością, że ciężko coś sprecyzować. Więc zawężenie do trzech lat jest bardziej namacalne, uchwytne i przewidywalne. Większość osób potwierdza, że jest duże prawdopodobieństwo, że za te trzy lata będą żyć, pracować i funkcjonować społecznie. Próbują się zastanawiać, jak wyobrażają siebie za te trzy lata. Wtedy się otwierają. Więc lubię dopytać, jak widzą siebie za 20 lub 30 lat. W projektach biznesowych z przedsiębiorcami również jesteśmy w stanie z takiej perspektywy popatrzeć w przyszłość. Wiadomo, że za te 30 lat na pewno będzie jakaś sukcesja. 

Mikołaj: Świetnie, że o tej sukcesji mówisz, bo ja pracuję z mężczyznami, którzy często są profesjonalistami, ale oni przede wszystkim kontaktują się ze mną ze względu na tę ojcowską rolę. I kiedy spoglądamy na te 10 czy 30 lat w przyszłość, to okazuje się, że za 10 lat dzieciństwo ich dzieci się skończy i że to jest w sumie tak mało. Oni porównują to do swojej sfery zawodowej, mówiąc: „Ja już w tej firmie to się zasiedziałem”. Ostatnio miałem rozmowę z wysoko wyspecjalizowanym pracownikiem, który stwierdził, że w swojej drugiej pracy jest już 15 lat i szybko mu ten czas minął. To może być źle, ale to może być też bardzo dobrze. I to „widzenie siebie za trzy lata” niekoniecznie musi oznaczać, że „ty już musiałeś ze cztery razy awansować na wyższy szczebel”. Nie o to nam chodzi. 

Marcin: Myślę, że uwalniające bywa zobaczenie, że jeżeli za te trzy, cztery lata ja nadal będę w podobnej roli, w której jestem teraz, to też będzie OK. Bo nie o to chodzi, że zawsze trzeba coś zmienić. Chociaż z mojej obserwacji wynika, że osoby, które pracują z tym pytaniem i mają intencję zmiany, stwierdzają, że w tym horyzoncie czasowym coś się jednak zmieni. 

Mikołaj: Bo tam, gdzie jest taka stałość dobrze zarządzona, jest super. Ale wydaje mi się, że zmiany pojawiają się ciągle i jak jeden obszar domaga, to inny nie domaga, np. ktoś mówi: „Zawodowo jest dobrze, ale relacje rodzinne mi się wymykają”, albo odwrotnie: „Zawodowo trzeba pomyśleć o jakiejś zmianie, bo rzeczywiście zasiedziałem się w tej firmie czy na tym stanowisku”. Ale tu dochodzi jeszcze kwestia pragnień. Czasami chcielibyśmy poczuć, że robimy coś istotnego zawodowo, ale nasza praca nie przypomina takiej sinusoidy, w której raz jest totalnie beznadziejnie, a raz lecimy w kosmos, lecz raczej constans, co też nie jest niczym złym. 

Jak kiedyś zapytano mnie, co chcę zrobić za 10 lat, to wytrąciło mnie to z równowagi. Wtedy dość jasno sformowałem myśl: „Chciałbym wystąpić na TEDx i powiedzieć coś na temat edukacji”. Interesowałem się wtedy zmianami w edukacji i szukaniem alternatywy, aż paliłem się od nowych pomysłów. Po pięciu latach od wyrażenia tego pragnienia udało mi się wystąpić na TEDx. Więc to nie było wcale 10 lat później. Kiedy mówiłem sobie: „Chciałbym, żeby coś takiego było. To jest dla mnie ważne. Teraz tego potrzebuję”, to ta rzecz się wydarzała, czasem nawet po tygodniu. To nie znaczy, że nie mam problemów czy potrzeb. Wiele z nich się raczej nie spełnia. Ale w wielu przypadkach to nazwanie okazywało się „magiczne”. To się po prostu działo. 

Marcin: To pytanie to taki wyzwalacz do wyrażenia swojej intencji. Mało kto zadaje sobie trud odpowiedzenia sobie świadomie na pytanie: gdyby to wszystko ode mnie zależało, to jak chciałbym, żeby było? Gdybym to ja mógł zbudować historię swojego życia, w której absolutnie mogę ułożyć każdy kawałek, to jak chcę, żeby to było? Tak po swojemu. Wziąć za to pełną odpowiedzialność i to wyrazić. Moim zdaniem to pytanie to taki wyzwalacz do czegoś głębszego: opowiedz mi swoją historię, ale swoją wersją. Jak chcesz, żeby się ona potoczyła? Czy ona się potoczy, czy nie, to zupełnie inna sprawa. Nie chcemy wpadać tu w magiczne myślenie, że spełni się wszystko, co tylko zechcemy. Pewnie nasi słuchacze mieli doświadczenie, w którym coś chcieli, a później to nie wychodziło. Wyrażenie intencji zwiększa tylko prawdopodobieństwo, że to się wydarzy. Wzmacnia nas motywacyjnie, bo jeżeli jest w nas głęboko osadzone, to nasza wewnętrzna motywacja się ku temu zapali. Co więcej, badania nad mózgiem wykazały, że ludzie, których cele są klarowne, czyli są w stanie jednoznacznie określić, na czym im zależy, znajdują więcej szans na osiągnięcie tych celów niż ci, którzy tej klarowności nie mają. Być może wynika to z tego, że po wyrażeniu intencji nasz mózg szuka sposobu na jej zrealizowanie. 

Mikołaj: Jest takie powiedzenie: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach”. Nie mam na myśli tego, aby nie planować. Chcę jedynie podkreślić, że życie pełne jest niefortunnych zdarzeń, nieoczywistych rzeczy, zwrotów akcji. Jak jedno ma się do drugiego? 

Marcin: Ja mam z tym ogromny kłopot. Mam wrażenie, że ludzie niekoniecznie intepretują to powiedzenie tak jak ty. Wręcz przeciwnie, uważają, że planowanie to jest coś niefajnego, niedobrego, niepotrzebnego, czym nie warto zawracać sobie głowy. Podczas pandemii wiele osób wątpiło w sens planowania przyszłości: „Przyszła pandemia, nikt jej nie planował i wywróciła świat do góry nogami”. To nieprawda, bo wiele osób zakładało, że będzie jakaś pandemia, że coś się wydarzy. Wydaje mi się, że my kulturowo mamy kłopot z planowaniem. Dla mnie zatem wyrażanie intencji nie jest planowaniem, lecz projektowaniem swojej przyszłości. 

Mikołaj: Na czym polega różnica? 

Marcin: Planowanie wiąże się z zastanawianiem, jak coś zrobić. Połączone jest z liczeniem, estymowaniem, wyznaczaniem trasy do celu. Projektowanie to takie postawienie pinezki na mapie. Jeszcze nie wiem, jak dojadę, ale już dzisiaj mówię, że chciałbym tam być. 

Mikołaj: A planowanie rozumiane w taki sposób, że ja siadam z kartką i rozpisuję, ile benzyny na to potrzeba, ile przerw na posiłki. 

Marcin: Mało osób w ogóle ma świadomość, że można projektować swoje życie, a raczej zakwalifikuje to do planowania. Planowanie i projektowanie postrzegają raczej za niekonieczne. Wynika to z negatywnych doświadczeń. Wielu tworzyło jakieś plany i później one nie wychodziły. 

Mikołaj: Może były nierealistyczne.  

Marcin: Przyczyn jest wiele. Z moich obserwacji wynika, że przyczyną tego, że plany nam nie wychodzą, jest brak gotowości do zapłacenia ceny ich realizacji. Wyznaczenie planu i stworzenie projektu przyszłości jest bardzo łatwe. Wymaga od nas pewnej refleksji i czasu. Wyrażenie intencji jest również stosunkowo proste. Natomiast jej zrealizowanie wymaga poniesienia ogromnego wysiłku i kosztu. Nie zawsze jesteśmy w stanie to zrobić. 

Mikołaj: Zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak jest. Pierwsza rzecz, jaka przyszła mi do głowy po zadaniu sobie pytania, gdzie chcemy być za trzy, pięć czy trzydzieści lat, to to, że często muszą to być jakieś niesamowite rzeczy. Jak podróż, to na drugi koniec świata. Jak nurkowanie, to w najgłębszym miejscu świata. Może trzeba umieć nazywać swoje pragnienia albo umieć znajdować ich przyczynę. Jeśli ktoś mówi, że chciałby za ileś lat zanurkować w najgłębszym miejscu świata, to niech zastanowi się, o co właściwie mu chodzi. Lubię o to pytać moje dzieci. Jak odpowiadają, że chciałyby jechać nad morze, to ja dopytuję, o co naprawdę im chodzi. Czy o to, że tam jest piasek, i to jest fajne? Że są fale, woda? Bo może jezioro wystarczy. 

Marcin: Może się okazać, że chcą tylko pobyć z rodzicami i wycieczka do supermarketu zaspokoi tę potrzebę. 

Mikołaj: I wiele innych rzeczy wystarcza. Wystarczy zrobić coś takiego, co realizuje ten cel długofalowy. Sednem tego, gdzie ja chcę być za 30 lat, jest bycie człowiekiem niewypalonym zawodowo. Co konkretnie będę robił? Będę jeździł na wakacje. Ale nie na tak drogie, na które musiałbym aż tak dużo pracować. Wystarczy popływać łódką po Suwalszczyźnie, gdzie nikogo nie spotkasz. Mnie takie rzeczy starczają. To jest nieobiektywne. 

Marcin: Bo to jest trochę o takim świadomym marzeniu. Z jednej strony o wyrażaniu tego, co jest dla nas ważne, a z drugiej – fantazjowaniu. Żeby to wytłumaczyć, użyję pewnego porównania. Śpiewanie nie jest moją mocną stroną. Zamarzenie, że za trzy lata zostanę światowej klasy muzykiem, który da megakoncert na najlepszych scenach, będzie fantazjowaniem, stanie w poprzek moim potencjałom. Więc marzmy, ale mocujmy nasze marzenia w konkrecie rzeczywistości. 

Może niektórym trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo to jest jednak jakieś zobowiązanie. Jak to się wypowie czy wręcz zapisze, to zyska się konkret, który może nam jednak ciążyć i nas blokować. Póki jest to rozmyte, mamy dużą elastyczność, bo nawet jak nie wyjdzie, to się nie rozczarujemy. 

Mikołaj: Jeśli nazywasz sobie rzeczy ważne, to mniej ci one uciekają. Czy to nie jest uwalniające?  Widzę to w planowaniu rocznym, które robimy w naszej rodzinie i którego często uczę w czasie swoich warsztatów. Nazywamy nasze pragnienia na nadchodzący rok. W rodzinie, w której są dzieci, perspektywa roku jest wystarczająca. To prawda, że są takie rzeczy, których nie robimy od kilku lat. Troszkę to jest przestrzelone pragnienie. Ale niesamowite jest to, że ponieważ taki plan wisi w centralnym miejscu naszego domu, tak, żeby goście nie widzieli, ale żebyśmy my codziennie go mijali, to bardzo wiele z tych rzeczy się urzeczywistnia. Na przykład orientujemy się, że mieliśmy zrobić coś razem, a jest już prawie koniec roku. Wszyscy wiedzą, do czego dążą i to się po prostu dzieje. Zasadniczo 90% zaplanowanych rzeczy się urzeczywistnia. Więc to nazywanie rzeczy ważnych dla nas jest świetne i byłoby niezbyt fajnie, gdyby tego nie zrobić, bo pewnie one by nas jakoś tam ominęły. 

Marcin: Uruchamia mi się ta moja chęć porządkowania – to esencja projektu Ogarnij Chaos®, bo ja rozróżniam plany roczne i projekty wieloletnie. Odpowiedzenie na pytanie, jak ma wyglądać moje życie za kilka lat, jest dla mnie tożsame z definiowaniem aspiracji. I my tu robimy pewną taką narrację, jak chcę, żeby było. Po zdefiniowaniu tej aspiracji następnym krokiem jest zdefiniowanie celu. Cel się wyznacza maksymalnie na najbliższy rok. I pytanie o cel definiuje mi, na czym chcę się skupić w tym roku, żeby jak najbardziej przybliżyć się do mojej aspiracji. Cel jest zawsze umocowany w tych większych pragnieniach, bo wtedy mamy jeszcze taką fajną wewnętrzną motywację, np. „ważne jest dla mnie, żeby w tym roku pojechać na fajne wakacje”, ale robię to w imię czegoś większego, mianowicie tej aspiracji. Bo określiłem, że chcę z rodzinę co roku wyjeżdżać na miesiąc na wakacje, i chcę, żeby moje życie tak wyglądało, w związku z tym podejmuję taką decyzję, żeby w danym roku taki cel zrealizować. Wtedy już właśnie planujemy konkretnie, gdzie jedziemy, w jaki sposób, np. czy kamperem, czy samolotem, czy rowerami, gdzie będziemy nocować. I zaczynamy realizować ten cel, który nas przybliża do tego, co nazwaliśmy „bo chcę, żeby moje życie tak wyglądało”. 

Mikołaj: Dopowiem tylko dwie rzeczy. Jedna dotyczy tego, że tak jak znam ciebie, to uważam, że to twoje uporządkowanie jest absolutnie kapitalne i naprawdę każdemu je polecam. Druga rzecz – żeby trochę dopowiedzieć do tego, o czym ja mówiłem w kontekście rocznych planów i nazywania tych rzeczy – ten plan roczny też jest poprzedzony aspiracjami, które bardziej wychodzą od rodziców. Trudno zaprzęgać dzieci w tę kwestię aspiracji, chociaż trochę można. Chodzi mi o nazywanie i wizualizację. Oczywiście, masz absolutnie rację, że najpierw trzeba zobaczyć bardzo długofalowo, co jest w moim życiu najważniejsze, żeby potem móc sobie powiedzieć, że wakacje kamperem nie spełniają tego albo wręcz przeciwnie, są tego kwintesencją. 

Marcin: Z naszej rozmowy między wierszami wynikło też to, żeby te aspiracje definiować w obszarze ról, które przyjmujemy. W życiu mamy wiele ról. Ty mówiłeś o rodzicielstwie i karierze, ale to dotyczy każdej roli, którą pełnimy. Zadbanie o siebie też jest ważne. Więc warto odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób o siebie zadbam, obejmuje to też rozrywkę i osobiste zamiłowania. Lubię klientom zadawać pytanie o finanse, czyli o ich perspektywę finansową, bo to również jest pole do wielu frustracji i nadużyć, do fantazjowania. A konkretniej: ile pieniędzy potrzebujesz w perspektywie pięciu lat? I ono nam bardzo konkretnie definiuje to, na czym nam zależy.  

Mikołaj: Warto dopowiedzieć: to nie jest tak, że jak powiem: „Potrzebuję miliona!”, to ten milion nagle wyląduje na moim koncie. Tu potrzeba uświadomienia, jak dużo potrzebuję zdobyć ze względu na swoją sytuację. 

Marcin: Później jest pytanie: czy ja mam w ogóle pomysł, jak ten milion osiągnąć, i gotowość do poniesienia kosztów jego osiągnięcia? 

Mikołaj: Jest jeszcze jedna kwestia w kontekście zmiany. Czasem okoliczności nie sprzyjają naszym planom, pojawia się choroba, COVID. Albo nagle odkrywam, że coś zaplanowałem, ale to nie jest jednak to. Co wtedy? Jak to widzisz? 

Marcin: To taka rzecz, na którą często zwracają uwagę osoby pierwszy raz stykające się z projektowaniem przyszłości. Pytają: „Marcin, ja sobie to zaplanuję, a później jakieś kolizje albo nie trafię”. Myślę, że kluczowa jest tu wolność do tych projektów i planów. To bywa trudne, bo z jednej strony chcemy odpowiedzieć na to pytanie, a z drugiej – wiedzieć, że ja to zawsze mogę zmienić, wrzucić do kosza, zmodyfikować. Czasami życie to wymusi. Zwykle nasze pomysły są weryfikowane przez sytuacje dramatyczne. Na przykład ktoś ulega chorobie albo wypadkowi. Wtedy wręcz trzeba przebudować te swoje pomysły na życie, bo być może pewne rzeczy nie będą już aktualne czy możliwe do zrealizowania. Mało kto widzi, że czasami bardzo pozytywne zdarzenia mocno wpłyną na te projekty. Jeżeli nagle się dowiesz, że z legalnego źródła dostałeś pięć milionów dolarów, może się okazać, że to zmieni wszystkie twoje pomysły na życie. Znam jednego człowieka, który doszedł do takiego momentu w swojej karierze, w którym stwierdził: „Zarobiłem tyle pieniędzy, że byłem w stanie zrealizować każde swoje marzenie. Absolutnie wszystkie pomysły z tej aspiracji były do zrealizowania”. Półtora roku zajęło mu zredefiniowanie pomysłu na dalsze życie. Zatem patrzymy zawsze z perspektywy wolności. Bo to jest tylko wyrażenie intencji. Gdyby wszystko zależało ode mnie, to ja bym chciał, żeby ten obszar potoczył się w takim kierunku. A jak będzie? Po drodze będzie zmaganie się z codziennością i dążenie do tego celu. Zawsze przypomina mi się maksyma bohatera filmu Gorączka: „Planuj na lata, bądź gotowy spakować się w pięć minut”. Ona bardzo fajnie oddaje te podejście do aspiracji, które definiujemy. 

Mikołaj: Każdy sam musi zmierzyć się ze swoimi odczuciami odnośnie tego, gdzie chciałby być za pięć lat. Czy to pytanie go irytuje, jest dla niego obojętne czy pozytywnie go nakręca i w czym pomaga? Jeśli pomaga, to świetnie. Jeśli irytuje, to powinien sobie zadać jakieś inne pytanie o przyszłość. Ale chyba warto o tę przyszłość pytać. I taki był też cel naszego spotkania, żeby odkleić się od tej korpogadki i pokazać, że to pytanie jest wartościowe. 

Marcin: Myślenie o przyszłości i zapisywanie naszych przemyśleń na temat naszej wymarzonej przyszłości jest bardzo ważne. 

Mikołaj: My też myślimy o przyszłości, dlatego zapraszamy do tego, żebyśmy po pierwsze spotkali się w kolejnych odcinkach, więc można sobie kliknąć subskrypcję na swojej ulubionej platformie podcastowej, miejscu, gdzie nas słuchacie, ale też zapraszamy do zerknięcia na link pod spodem tego materiału, tam będzie możliwość wyrażenia swojej opinii, która pomoże nam na przyszłość. 

Marcin: Zapraszamy do wypełnienia ankiety. W opisie do tego odcinka znajdziecie też materiały dodatkowe do tej rozmowy. 

Mikołaj: Słyszymy się następnym razem. Ja się nazywam Mikołaj Foks. Do usłyszenia! 

Marcin: A ja Marcin Kwieciński. Do usłyszenia! 

Informacja zwrotna na temat odcinka

Po wysłuchaniu odcinka wypełnij ankietę i podziel się swoją opinią:

http://marcinkwiecinski.pl/017ankieta

Jeśli możesz oceń podcast w ITunes.

Porozmawiajmy

Zapraszamy Cię do dyskusji w komentarzach na temat tego odcinka.

Pytanie: Co sprawia Ci największą trudność przy próbie odpowiedzi na pytanie “Gdzie chcesz być za 5 lat?”

Leave a Reply