Najważniejsza porada zawodowa, którą w życiu dostałem

 

Czasami dostajesz od kogoś prezent w postaci porady, która wpływa na całe Twoje życie. Ktoś, kogo darzysz zaufaniem, udziela Ci przyjacielskiej rady, którą bierzesz sobie do serca i zaczynasz według niej postępować. I nagle okazuje się, że dzięki tej poradzie zaczynasz osiągać efekty, o których nawet nie marzyłeś.

20160915_najwazniejsza_porada_zawodowa

Tak było w moim przypadku. Miałem ogromne szczęście, gdyż na początku mojej kariery zawodowej dostałem radę, o której dziś z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, iż była najważniejszą poradą zawodową, którą w życiu dostałem.

Kiedy byłem w dość młodym wieku, chyba jeszcze w liceum, przed rozpoczęciem pierwszej pracy etatowej, jeden z moich pracujących już wtedy znajomych dał mi radę dotyczącą rozwoju własnej kariery.

Brzmiała ona mniej więcej tak:

“Działaj w taki sposób, aby to firmom zależało na tym, żeby współpracować z Tobą”

Trzymanie się tej porady spowodowało, że praktycznie od samego początku traktuję pracę zupełnie inaczej niż większość ludzi na rynku, co pozwoliło mi na osiąganie ponadprzeciętnych rezultatów jeśli chodzi o rozwój zawodowy (m.in: zarabiałem dość duże pieniądze w młodym wieku; pozwoliło mi znaleźć się w gronie 20% najbardziej wartościowych pracowników Microsoft; umożliwiło współpracę z największymi firmami w Polsce i za granicą; a dziś od ponad 5 lat pozwala mi prowadzić z sukcesem samodzielną działalność doradczą).

Dlaczego ta porada okazała się taka ważna?

Otóż abym mógł zastosować ją w praktyce, zmusiła mnie do wyrobienia w sobie systematycznego myślenia o tym, co ja mogę zrobić, aby to innym zależało na tym żeby mnie zatrudnić. Zamiast zastanawiać się jak znaleźć pracę, zacząłem myśleć o tym co ja mogę zrobić, by to praca mogła znaleźć mnie.

Taki sposób myślenia zaś stale prowokuje mnie do zadawania sobie pytania

“Co takiego powinienem umieć, wiedzieć i robić, aby było to przydatne dla innych”?

Rynek pracy jest niezwykle brutalny, ale i banalnie prosty – praca “znajduje” tych, którzy mają do zaoferowania coś konkretnego i przydatnego, za co inni zdecydują się zapłacić – z budżetu firmowego lub domowego.

Poszukiwanie odpowiedzi na powyższe pytania pozwoliło mi dojść do następujących wniosków:

  • żeby ktoś chciał ze mną pracować muszę być w czymś wyjątkowo dobry
  • żeby ktoś chciał ze mną pracować muszę być wiarygodny w tym co robię
  • żeby ktoś chciał ze mną pracować muszę być przydatny innym
  • żeby ktoś chciał ze mną pracować musi wiedzieć że jestem w czymś wyjątkowo dobry i przydatny
  • żeby ktoś chciał ze mną pracować muszę być łatwy we współpracy
  • żeby ktoś chciał ze mną pracować dobrze by było, aby choć trochę mnie lubił

Idąc tym tropem, na przestrzeni lat wypracowałem kilka strategii, które pozwalają mi stosować tę poradę na co dzień:

Świadomie wybierz dziedzinę w której chcesz się specjalizować – sprawa fundamentalna – do czego masz predyspozycje i w czym chciałbyś być wyjątkowo dobry? Jaką dziedziną chciałbyś się zajmować, która byłaby przydatna innym i to na tyle, aby ktoś chciał Ci za to zapłacić? Pisząc dziedzinę, chodzi mi raczej o to co chciałbyś umieć robić wyjątkowo dobrze, niż konkretną gałąź nauki, stanowisko czy branżę.

Zajmuj się zawodowo dziedziną, która Cię naprawdę interesuje – skoro masz się w czymś wyspecjalizować, to ważne abyś to lubił. Specjalizacja wymaga ciągłego samodoskonalenia. Aby w długim okresie czasu znaleźć motywację do rozwoju, warto robić to co naprawdę interesuje. A poza tym w pracy spędzamy kawał życia – szkoda spędzać go na zajęciach, które nie są dla nas ciekawe.

Wykonuj swoją pracę na 120% – zawsze zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą – działaj tak, aby inni byli zadowoleni z tego co robisz. Wtedy będą chcieli pracować z Tobą więcej, będą liczyć się z Twoim zdaniem, będą polecać Cię innym. Dzięki temu inni dowiedzą się, że jesteś w czymś dobry. A będą zadowoleni wtedy, gdy otrzymają rezultaty o które Cię proszą plus coś ekstra. Jak będziesz robił “na odwal”, to niestety nie będzie to zachęcające do dalszej współpracy.

Stale poszerzaj swoją wiedzę ekspercką – aby być atrakcyjnym zawodowo dla innych, musisz być na bieżąco. Śledzić trendy, znać najnowsze techniki i metody. Tylko wtedy ludzie powiedzą, że “jesteś na czasie” i że to co umiesz może im się przydać w ich konkretnej sytuacji.

Stań się rozpoznawalny w środowisku osób, które się tą dziedziną zajmują – zadbaj o to, aby ludzie którzy mogą potrzebować tego na czym się znasz “kojarzyli”, że się w tym specjalizujesz. Dzisiejszy świat oferuje mnóstwo możliwości, aby stać się rozpoznawalnym w tym co robisz. Zaangażuj się w działalność społeczności specjalistów podobnych do Ciebie, podziel się swoją wiedzą na konferencjach branżowych, bierz udział w nieformalnych spotkaniach branżowych.

Zacznij działać w Internecie: pojawiaj się na forach i w grupach związanych z Twoją specjalizacją, publikuj artykuły lub nagrania video o tematyce w której się specjalizujesz, odpowiadaj na pytania innych, zacznij prowadzić webinar.

Nawiąż kontakty z prasą branżową i zaproponuj napisanie artykułu. Postaraj się poznać dziennikarzy telewizyjnych i radiowych, którzy będą mogli zaprosić Cię do swojego programu. Podsyłaj znajomym dziennikarzom ciekawe tematy – prędzej czy później któryś z nich wróci do Ciebie z zaproszeniem do mediów.

Podpisuj się zawsze własnym imieniem i nazwiskiem – to Twoja najważniejsza marka, której wartość będzie rosła przez całe życie.

Daj się znaleźć – zadbaj o to, aby łatwo było Cię znaleźć i skontaktować się z Tobą. Absolutne minimum to profil na LinkedIn i strona internetowa typu blog z podłączoną domeną imienazwisko.pl (lub .com jeśli chcesz być rozpoznawalny międzynarodowo). Możesz również rozważyć inne miejsca, w których będziesz dostępny: about.me, Slideshare, Fan Page na Facebooku, GoldenLine.

Proś o pisemne potwierdzenie Twoich kompetencji – po zakończeniu współpracy z kimś (czy to zlecenia czy pracy etatowej) poproś o pisemne referencje. Poproś osoby z którymi współpracujesz o opinię, czyli kilka zdań na temat tego jak im się z Tobą współpracowało podpisane ich imieniem i nazwiskiem. Taką opinię opublikuj na swoim blogu. Poproś swoich współpracowników o wystawienie opinii na LinkedIn. Z czasem będziesz posiadać kilka, kilkanaście a być może kilkadziesiąt opinii które będą mogły Cię uwiarygodnić przed następnymi osobami, które będą zastanawiać się czy warto Cię zatrudnić.

Uwaga! Nigdy nie pisz sam sobie opinii, które ktoś podpisze! Czasem usłyszysz taką odpowiedź “to napisz co tam ma być, a ja Ci to podpiszę”. Nie wchodź w to. Zależy Ci o opiniach pisanych z serca, przez tych którzy naprawdę cenią to co robisz. W takiej sytuacji możesz odpowiedzieć coś w tym stylu: “Nie, w taki sposób nie działam. Zależy mi, aby opinie były szczere i naturalne, a przede wszystkim prawdziwe. Jak będę sam je pisał to nie będzie uczciwe. Jeśli nie masz czasu to trudno – ewentualnie możesz napisać i przysłać mi dosłownie 3-4 zdania emailem, a ja je umieszczę na swojej stronie”.

Dziel się za darmo swoją najlepszą wiedzą z innymi, nawet konkurencją – to najszybszy sposób na to, aby stać się rozpoznawalnym ekspertem w swojej dziedzinie. Odważ się na uczenie innych swoich najlepszych technik, “patentów”, wiedzy którą zdobyłeś. Nie martw się o to, że ktoś z niej skorzysta, a dla Ciebie nie będzie już miejsca na rynku. To działa na zupełnie innych zasadach – gdy dzielisz się cenną i przydatną wiedzą, inni przychodzą do Ciebie po porady. Pojawiają się nowe szanse zarobkowe. Pracodawcy proponują oferty pracy. Firmy chcą zatrudniać Cię do projektów jako zewnętrznego dostawcę.

Prowadź rejestr zrealizowanych projektów – stwórz w Excelu tabelkę z następującymi kolumnami: “Data”, “Nazwa projektu”, “Firma”, “Moja rola”, “Główne osiągnięcia”, “Opis” w której zacznij dokumentować w jakich projektach uczestniczyłeś. Dopisuj każdy projekt w którym brałeś udział – zarówno ten wykonywany w pracy, jak i w ramach działalności pro-bono. Taka tabelka będzie świetnym materiałem uwiarygadniającym podczas rozmów z potencjalnymi pracodawcami lub zleceniodawcami. W pewnym momencie stanie się ona ważniejsza niż Twoje CV.

Buduj relacje z podobnymi specjalistami w kraju i za granicą – dzisiejszy świat pozwala na łatwą i tanią komunikację z niemalże dowolną osobą na świecie. Nawiązuj i utrzymuj regularne kontakty z ludźmi w Polsce oraz innych krajach, którzy robią to co Ty . Z czasem zbudujesz pokaźną sieć kontaktów, która nie raz przyniesie Ci szanse, których teraz nawet nie jesteś w stanie wymyślić.

Działaj pro-bono w obszarze swojej specjalizacji – znajdź kilka organizacji NGO (fundacji, stowarzyszeń, związków, itp.) które zajmują się działalnością, która jest zgodna z Twoimi wartościami. Zaproponuj im bezpłatną pomoc w postaci swoich umiejętności: poprowadź dla nich szkolenie, zrób coś za nich, weź udział w jednym z projektów. Cokolwiek przyjdzie Ci na myśl gdzie możesz wykorzystać swoją specjalizację. Pracownicy NGO mają szerokie kontakty i z czasem będą o Tobie wspominać w rozmowach ze swoimi partnerami z biznesu.

Bądź pomocny – cokolwiek robisz, staraj się być pomocny innym. Zastanów się czego mogą potrzebować i jeśli umiesz im w tym pomóc – pomóż. Gdy ktoś zapyta Cię o zdanie – podziel się najlepszą radą jaką jesteś w stanie wymyślić. Jeśli widzisz, że komuś jakieś zadanie zabiera godziny, a Ty umiesz to zrobić w kilka minut – zaproponuj, że nauczysz go jak robić to sprawniej. Podsyłaj przydatne informacje znajomym, którzy mogą skorzystać z tych informacji. W ten sposób ludzie przyzwyczają się, że można do Ciebie przyjść z prośbą o pomoc, po poradę, a z czasem nawet z propozycją zlecenia lub zatrudnienia. A na tym przecież Ci zależy.

Nie komplikuj nadmiernie zasad współpracy – kiedy pojawia się szansa współpracy, staraj się by współpraca z Tobą była prosta. Bez udziwniania, zbyt dużej ilości warunków wstępnych, czy wymagań charakterystycznych dla “gwiazdorów”. Im prościej tym lepiej. Ogranicz liczbę formalności i wymagań do minimum (ale jednocześnie zabezpiecz swoje najważniejsze interesy!).

Jak te strategie działają w praktyce?

Jeżeli zdecydujesz się zastosować powyższe rekomendacje w praktyce, zobaczysz że dość szybko zaczną pojawiać się ciekawe propozycje współpracy. W moim przypadku te strategie spowodowały, że między innymi udało mi się zrealizować jedno z marzeń zawodowych – zacząłem pracować dla Microsoft, o czym marzyłem od czasów studiów.

Kilka lat temu, gdy pracowałem jako konsultant CRM w firmie NextiraOne, pewnego dnia zadzwoniła do mnie osoba z polskiego oddziału Microsoft z propozycją wzięcia udziału w rekrutacji na miejsce jednego z konsultantów, który właśnie zmienił pracę. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie systematyczne stosowanie się do rady którą dał mi mój znajomy.

Jak do tego doszło? Postarałem się odtworzyć z pamięci kila wcześniejszych zdarzeń, które moim zdaniem doprowadziły do tej rekrutacji.

Na studiach zafascynowałem się tematyką CRM, czyli zarządzania relacjami z Klientami. To wtedy podjąłem decyzję, że chcę się tym zajmować zawodowo. Zacząłem zgłębiać tę dziedzinę, napisałem nawet pracę inżynierską o wdrażaniu systemów CRM w organizacji. Wiedza którą usystematyzowałem pisząc tę pracę, przyczyniła się do tego, że zostałem zatrudniony jako konsultant CRM w firmie NextiraOne.

Działając jako specjalista CRM starałem się stale poszerzać swoją wiedzę z tego zakresu. Brałem udział w szkoleniach, czytałem literaturę, byłem aktywny w środowisku specjalistów CRM w kraju i za granicą. W pewnym momencie zacząłem pisać blog o systemie Pivotal CRM w którym się wtedy specjalizowałem. Udzielałem się na zagranicznych forach specjalistycznych z tej tematyki.

Brałem udział w spotkaniach branżowych, gdzie pojawiali się inni specjaliści CRM, również z tzw. “konkurencji”, choć mam wrażenie że nigdy tak na siebie nie patrzyliśmy. Raczej były to spotkania ludzi, którzy zajmowali się dość unikalną jak na tamte czasy dziedziną. To chyba tam wszedłem “na radar” ludziom z Microsoft.

Oprócz tego starałem się dzielić swoją wiedzą ze studentami zrzeszonymi w inkubatorze przedsiębiorczości.

Miałem aktywny profil na LinkedIn i GoldenLine. Niestety w tamtych czasach tak mocno nie przywiązywałem wagi do pisemnych referencji, choć pamiętam że kilka sztuk posiadałem.

I przede wszystkim starałem się sumiennie wykonywać swoją pracę konsultanta, dbając o to aby Klienci byli zadowoleni. Starsi koledzy z zespołu wpoili mi do głowy, że dobrze zrobiony projekt skutkuje następnym. I rzeczywiście, z niektórymi ówczesnymi Klientami kolegujemy się do dziś, mimo że już nie zajmuję się aktywnie tematyką CRM.

Oczywiście mając dwadzieścia kilka lat nie miałem tego wszystkiego tak dokładnie przemyślanego jak opisałem w tym artykule. Dużo eksperymentowałem. Popełniłem też dużo głupich błędów, niektórych do dziś się wstydzę. No i chyba miałem sporo szczęścia że tych błędów było jednak mniej niż sukcesów, Opatrzność nade mną czuwała, a mój szef i współpracownicy wykazali dużo wyrozumiałości do mojej osoby.

Najlepsze jest to, że dziś już nie pamiętam kto dał mi tę cenną radę dotyczącą rozwoju kariery. Kimkolwiek byłeś – bardzo Ci za nią dziękuję.

Dziś z przyjemnością puszczam tę radę dalej w świat.

Chciałbym, żeby ten artykuł zainspirował jak największą liczbę ludzi do innego spojrzenia na swoją pracę i karierę. Najtrudniej było mi opisać własną historię. Nie chciałbym, aby została odebrana jako przechwałki czy sztuczna próba budowania swojego wizerunku. Opisałem ją tylko z jednego powodu: aby Ci, którzy nie mieli szansy poznać nikogo, kto świadomie kieruje swoją karierą mogli się przekonać na realnym przykładzie, że spełnianie marzeń zawodowych jest możliwe.

Możesz działać tak, aby to firmom zależało na tym, żeby współpracować właśnie z Tobą.

A gdy już zaczniesz – przekonasz się, że szanse same się pojawiają. Musisz tylko uważnie obserwować rzeczywistość i być gotowy z nich skorzystać.

Pytanie: Jaką cenną radę zawodową dostałeś od innych? Jaką radę chciałbyś przekazać innym?

24 komentarze do “Najważniejsza porada zawodowa, którą w życiu dostałem

  1. Mam dokładnie takie nastawienie, jak to w poradzie stoi 😉 Chodzi po prostu o uświadomienie sobie, jaką ma się wartość jako pracownik i jakie wartości się do firmy wnosi. To nic innego jak ROI – pracodawcy musi się opłacić nas zatrudnić, a naszym zadaniem jest stać się opłacalnym i atrakcyjnym dla tego pracodawcy. Do tego oczywiście dochodzi cały branding personalny, więc podpisuję się pod wszystkimi radami z artykułu.

  2. Buduję własną markę w podobny do Pana sposób. Moim celem jest bycie ekspertem w tym co mnie najbardziej interesuje i cały czas do tego dążę. Ale ostatnio zaczęłam zwracać uwagę na nieco inny aspekt mojego wizerunku, emocje. A to za sprawą mojego byłego szefa, który wciąż mi powtarzał, ze w biznesie nie ma miejsca na emocje, a że widac je na mojej twarzy. To mi dało dużo do myślenia. Przypomniałam sobie wiele sytuacji w których reagowałam zbyt emocjonalnie i że skutki tego były dla mnie niekorzystne. Teraz codziennie w różnych sytuacjach ćwiczę trzymanie emocji na wodzy i widzę, że to ma sens. Dodam, że zawsze rozważam krytykę, która na mnie spływa i to mi pozwala się doskonalić.

    • Kasia, nie mam pojęcia w jakiej sytuacji Twój szef dał Ci tę radę i co miał na myśli, ale po tym co napisałaś dodam od siebie że zupełnie się nie zgadzam z wpływem, który na Ciebie wywarł. Emocje w biznesie (jak zresztą w każdej dziedzinie życia) są niezbędne. Stany emocjonalne są neutralne – nie są ani złe, ani dobre. To w jaki sposób z nimi żyjemy, kontrolujemy, im podlegamy nadaje im dopiero interpretacje. Pewnie, ważne aby emocje nie dominowały naszego zachowania, ale nie wycinajmy ich całkowicie z życia. Zdrowo zarządzanie emocje są jak najbardziej OK 🙂

      P.S> Na blogu komunikujemy się na Ty, nie musimy sobie „panować” 🙂

  3. Pingback: Ze zbiorów Patryka #8 – Patryk Brożek

  4. U mnie sprawdziła się rada: „Pamiętaj, że zawsze pracujesz na swoje nazwisko” – pomogła mi zwłaszcza w pierwszych, nieciekawych i niskopłatnych pracach, gdy czasem ciężko było znaleźć motywację 🙂

  5. Mnie rady nikt nie dawal, sam sobie ja wypracowalem 😛

    „To nie maszyny kupuja/placa tylko ludzie, jezeli nie ma ludzi to nie ma sensu pracowac z maszyna ona nam nie zaplaci.”

    Innymi slowy, wyjdzi do ludzi!

    • Parafrazując wszystko co napisałeś Marcin, ja mówię do siebie: pracuje się z ludźmi a nie firmami, każdy pracuje na swoje nazwisko i ostatnie, jeśli nie będą chcieli pracować z Tobą, znajdzie się ktoś, kto będzie pracował na Twoim miejscu.

  6. Dziś odebrałem dyplom mgr inż. informatyki na Politechnice Gdańskiej 🙂
    W wieku po 40stce studiowałem z 20-30 parolatkami. Lepiej późno niż wcale…
    Któregoś razu w dziekanacie jedna z pań spytała:”Pan jest studentem czy wykładowcą?”. Wiadomo co odpowiedziałem 🙂

    Mam nadzieję, że wiek i stosunkowo nieduże doświadczenie nie będą przeszkodą w znalezieniu dobrej pracy.

    Na miejscu pracodawcy widząc kandydata w średnim wieku, pełnego energii życiowej (jak nastolatek), chęci rozwoju, planem kariery i wielu cechami osobowości z wymienionych przez Pana, wolałbym siebie zatrudnić niż 20-30 latka nie wiedzącego zbytnio co z sobą zrobić, czy wybrał dobre studia (nawet jak w ich trakcie najlepsze oceny), mało optymistycznego itp.

    Mam nadzieję, że na rozmowach kwalifikacyjnych rekruterzy nie będą patrzeć na wiek, doświadczenie (raczej brak), lecz dojdą do wniosku, że warto we mnie zainwestować, że ewentualne braki doświadczenia, kwalifikacji szybko uzupełnię w pracy. Co może być lepszym dla specjalisty Recruitment & HR impulsem w moją stronę, dowodem chęci nauki, rozwoju niż fakt, że chciało mi się i faktycznie ukończyłem skutecznie (w terminie) trudne studia techniczne z kilkunastoletnim „poślizgiem” czasowym spowodowanym dawniej kłopotami zdrowotnymi… Bez żadnych spraw typu urlopy dziekańskie, powtórki, przerwy w studiach itp.

  7. Kiedyś spotkałam się z podobnymi poradami, ale w zagranicznym artykule (przyznam się, że 90% tego co czytam to zagraniczne źródła). Zgadzam się w 100%. Dodałabym jeszcze od siebie do tego, że te wszystkie działania powinny wynikać z naszej PASJI do tego co robimy, a nie zwyczajnie z chęci zysku i robienia kariery – inaczej to wszystko będzie sztuczne,wyuczone i nie „zadziała” tak jak w przypadku tego typu działania „intuicyjnego” i „naturalnego” wynikającego z miłości do danej dziedziny 🙂

  8. Przedstawione rady/cele/wskazówki jako ,,ponad czasowe”, mogą być ( i są ) kierowane do młodych osób wkraczających dopiero w życie zawodowe. Ponadczasowe, albowiem uzupełniane we frazy ideologiczne, miały zastosowanie także w czasach ,,słusznie minionych”:

    ,, żeby ktoś chciał ze mną pracować muszę być w czymś wyjątkowo dobry
    żeby ktoś chciał ze mną pracować muszę być wiarygodny w tym co robię
    żeby ktoś chciał ze mną pracować muszę być przydatny innym
    żeby ktoś chciał ze mną pracować musi wiedzieć że jestem w czymś
    wyjątkowo dobry i przydatny
    żeby ktoś chciał ze mną pracować muszę być łatwy we współpracy
    żeby ktoś chciał ze mną pracować dobrze by było, aby choć trochę mnie
    lubił”

    … a tymczasem, życie stawia przed nami ciągle nowe wyzwania: już nie ,, bycie przydatnym innym”, a partykularny własny interes materialny – jak mówią profesjonaliści. Światem przestała rządzić mądrość, ale fortuna a młody człowiek uważa, że pieniądze to wszystko, gdy dorośnie, przestaje tak uważać….. jest pewny!

    Może nie z własnych doświadczeń, ale uważam, że pewna rada starego żyda z Podkarpacia przekazywana synowi, jest bardzo adekwatna:
    – ,,Ty Lejzorek pamiętaj, ty musisz dbać o to aby goj w każdym interesie z tobą, zarobił. Ty musisz bardzo o to dbać. On nie może stracić. On ma zarobić 1% a ty reszte”.

    Czy nie można zmodyfikować dodatkowej tezy?… w ramach ,, społecznej odpowiedzialności biznesu?”

  9. „Do pracy przychodzisz po to, żeby pracować”

    Czyli: warto pamiętać, że pracodawca po prostu kupuje moje umiejętności, żeby zarobić na nich dużo więcej niż ja z tego dostaję. Jeśli ma się tę myśl gdzieś z tyłu głowy to łatwiej utrzymać odpowiedni dystans od pracodawcy oraz swoją niezależność. Łatwiej pamiętać, że praca to tak naprawdę tylko biznes a nie jedyny sens życia. Dla firmy oczywiście byłoby bardziej na rękę aby pracownik traktował firmę niczym swoją własną. Jednak to jest coś o czym warto pamiętać nie dla wysokości zarobków czy dla pozycji w firmie, lecz dla: własnego komfortu psychicznego, poczucia kontroli nad swoim życiem, odpowiedniego „work-life balance”.

  10. Marcin,

    Działając w trochę podobnym do Twojego obszarze zawodowym czyli konsultant na styku biznesu i IT miałem kiedyś sytuację, którą pozwolę sobie opisać.
    Jeden z moich klientów bardzo chciał kupić ode mnie usługę. Reprezentował go i prowadził ze mną rozmowy Wiceprezes odpowiedzialny za IT czyli klasyczny CIO. Pan miał ogromne doświadczenie międzynarodowe i jest ode mnie o przynajmniej 15 lat starszy. Powodowało to, że traktował mnie jak chłopaczka, który coś tam przyszedł do jego firmy zrobić. Po długich rozmowach sprzedałem mu usługę, chociaż po ciężkich negocjacjach i dużym rabacie.

    Robotę wykonaliśmy na najwyższym poziomie co pozwoliło zbudować dobre relacje z tym Panem i odrobić to co oddałem w rabacie przy kolejnych zakupach.
    Przez kilka kolejnych lat nie miał potrzeb i nie współpracowaliśmy, ale kontakt utrzymywaliśmy z częstotliwością raz na rok.

    Pewnego dnia okazało się, że firma, w której Pan pracował została kupiona przez zachodnią korporację i polski oddział został zlikwidowany.

    Kilka miesięcy po likwidacji oddziału dostaję telefon od Pana (byłego CIO). Zaprasza mnie na spotkanie/prezentację swojej nowej firmy i swojego rozwiązania.
    Jadę na spotkanie i okazuje się, że Pan prowadzi maleńką dwuosobową firmę z kolegą byłym prezesem byłej firmy, w której razem pracowali.
    Przedstawiają mi rozwiązanie informatyczne, które średnio (a wręcz wcale) pasuje do tego co ja robię.
    Wychodząc ze spotkania zrozumiałem, że role właśnie się odwróciły. To teraz oni przychodzą do mnie w łaski z prośbą o zakup ich usług i produktów. Są przemili, przesympatyczni ale czytając między wierszami widać, że ledwo wiążą koniec z końcem.

    Jaka rada z tego płynie:
    „Uważaj jak traktujesz ludzi pnąc się do góry, bo możesz na nich trafić spadając w dół”

    Do dzisiaj współpracujemy, przy różnych tematach. 🙂

  11. W tekście już dużo prawdy. Każdy ambitny człowiek powinien znać swoją wartość i najlepiej, żeby firmy się o nas biły itd. Niestety rzeczywistość bywa bardzo brutalna, bo w życiu nie wszystko jest takie proste jak mogło by się wydawać. Wiadomo, że papier przyjmie wszystko, ale przede wszystkim trzeba mieć dużo szczęścia i trafić na odpowiednich ludzi, którzy Ci pomogą i dadzą szanse się wykazać.

    Jeśli chodzi o porady no cóż, ja skończyłem dziennikarstwo i bardzo chciałbym się w tym zawodzie realizować. Niestety spotkałem na swej drodze zawodowej ludzi, którzy jedyne porady jakie mi dawały, to, żebym dał sobie spokój z dziennikarstwem, że ze mnie dziennikarza nie będzie – nie dając mi przy tym prawdziwej szansy wykazanie się. Współpracowałem przed dłuższy czas z jednym z portali internetowych, a teraz piszę swojego bloga,. ale wiadomo, że przebić się, a także zostać zauważonym jest mega trudno.

    Nie jestem malkontentem i hejterem, by krytykować ten artykuł, ale trzeba spojrzeć na to jakie są obecnie realia rynku pracy w naszym cudnym kraju ;))

  12. Pingback: Dlaczego ostatnio mało piszę na blogu? | Marcin Kwiecinski

  13. Świetny tekst o tworzeniu własnej marki. Owoce naszej pracy zauważy albo pracodawca albo konkurencja. Kiedyś przeczytałem zdanie, które dobrze zapamiętałem: „cóż z tego, że jesteś najepszy skoro wiedzą o tym niewłaściwi ludzie”. Bądź w czymś dobry i dziel się wiedzą a sukces przyjdzie.

  14. Najważniejsza rada – w każdej pracy, na każdym stanowisku, możesz się rozwijać i doskonalić. Nigdy nie wiesz, kiedy coś Ci się przyda.

    Szukanie wiedzy i drążenie tematu jest ważne, ale czasami nie doceniamy doświadczenie zdobywanego na co dzień, zwłaszcza, jeżeli obecnej pracy nie traktujemy jako tej docelowej. Dzisiaj dziwię się, jak bardzo pomaga mi np. doświadczenie w call center w trakcie studiów – coś, czego wtedy w ogóle nie doceniałam.

    Dodatkowo, święta zasada mojej mamy: „na wszystko miej papier” 🙂

  15. Ciekawy artykuł – warty uwagi i przeczytania – właśnie po to by zmotywować się do pracy i zastanowić czy to co robię każdego dnia ma sens.
    Mój wykładowca na studiach powiedział: „Każdy powinien mieć na siebie plan i wiedzieć co chce robić za 2/4/10 lat i w którym miejscu swojego życia chce się znajdować – człowiek bez planu i jasno sformalizowanych planów jest jak liść miotany przez wiatr.” Dlatego jako 20 paro latek – zawsze chciałem zarządzać ludźmi i dbać o ich rozwój w organizacji dla której pracuję. Co więcej zdałem sobie sprawę że nie zależnie czy pracuję dla kogoś czy dla siebie zawsze – należy traktować pracę na 120% i dawać z siebie wszystko, tak jak by się pracowało na własny rachunek. Ponieważ wszystko co robimy każdego dnia ma wpływ na to co wydarzy się jutro – kierując się zasadą Jana Pawła II – który powiedział – ” Jutro zaczyna się już dzisiaj”.
    Dlatego życzę w nowym roku wszystkim – dystansu do siebie i poszukiwania własnego Ja – własnych wartości którymi kierujecie się w życiu – tak aby za kilka lat , a może już dzisiaj móc powiedzieć – że robię w życiu to co sprawia mi przyjemność i jest moją pasją – i jeszcze ktoś mi za to płaci 🙂 – Powodzenia.

Leave a Reply to Marcin KwiecinskiCancel reply