“Marcin, planowałem tyle razy, a potem z tych planów nic nie wychodziło. Inni coś chcieli, nie miałem czasu, i tak zrobiliśmy to zupełnie inaczej niż zakładałem. To po co w ogóle planować? Czy to nie jest strata czasu?” Takie pytanie pojawia się regularnie, podczas konsultacji lub warsztatów.
Zwykle w takiej sytuacji przywołuję wypowiedź przypisywaną W. Churchil’owi, którego zapytano, czy planował wszystkie swoje działania. “Absolutnie tak”, odpowiedział premier. A czy którykolwiek plan zrealizował się w 100%? “Absolutnie nie” odpowiedział premier. To po co zatem planował? “Bo gdybym tego nie robił, na pewno bym nie wygrał”.
Ale może rzeczywiście dzisiejsza rzeczywistość stała się tak dynamiczna, że nie da się już skutecznie planować realizowanych przedsięwzięć?