Zadbaj o swoją widoczność

Jeżeli na poważnie myślisz o swojej karierze profesjonalisty musisz zadbać o swoją „widoczność”. Czyli o to, w jaki sposób będziesz widoczny na rynku pracy. Prędzej czy później, ktoś kto o Tobie usłyszał, będzie chciał sprawdzić kim jesteś i czy warto Cię zatrudnić lub zaangażować do swojego przedsięwzięcia. Jak myślisz, gdzie skieruje swoje kroki? Oczywiście do Internetu! Wpisze do wyszukiwarki Twoje imię i nazwisko, lub spróbuje odnaleźć adres Twojej strony domowej. Warto by znalazł coś interesującego, prezentującego Twoją osobę i obszar Twoich profesjonalnych kompetencji. Z tego właśnie powodu warto zagospodarować swoje miejsce w Sieci.

marcin_kwiecinski_scena2

Zdjęcie z kolekcji (c)Dan Brady Flickr Creative Commons na licencji CC2.0

Takie miejsce w Sieci, świadomie stworzone i pielęgnowane przez Ciebie, to Twoja e-platforma. Jest to miejsce, do którego zapraszasz swoich potencjalnych odbiorców, aby zaprezentować im swoją ofertę, swój punkt widzenia, albo po prostu swoją osobę. Jeżeli masz coś, co chcesz przekazać innym, sprzedać innym (a będąc profesjonalistą, chcesz sprzedawać swoje usługi na rynku pracy!) lub do czegoś przekonać, stworzenie takiej e-platformy to po prostu Twój obowiązek.

E-platforma składa się z trzech kluczowych elementów:

Baza domowa – to wirtualny odpowiednik Twojego domu lub biura. Miejsce, gdzie zapraszasz swoich odbiorców i prezentujesz im swoje treści na swoich zasadach. Cechą charakterystyczną bazy domowej jest to, że w pełni ją kontrolujesz – masz pełny wpływ na formę, wygląd i treści publikowane w tym miejscu. Najczęściej będzie to Twój blog, ale może to być również Twoja witryna internetowa lub Twoja wirtualna galeria. W moim przypadku, moją bazą domową jest strona http://marcinkwiecinski.pl na której się znajdujesz.

Ambasady – to Twoje „przedstawicielstwa” umieszczone na „obcym terenie”. Masz pewien wpływ na to, co publikujesz w ambasadach, ale nie masz nad tym pełnej kontroli. Przykładem ambasad będą Twoje profile na portalach społecznościowych, Twój profil na Pinterest lub na przykład stała kolumna w portalu lub czasopiśmie opinii. Moje ambasady, które obecnie pielęgnuję to: fan page Marcin Kwieciński, profil na LinkedIn, profil na GoldenLine, profil na Twitterze.

Placówki – to miejsca, gdzie pojawiasz się nieregularnie i na które sam nie masz bezpośredniego wpływu. Przykładem mogą być felietony w czasopismach, wpisy gościnne na innych blogach czy też wywiady udzielone w telewizji. To również miejsca, które „podglądasz” by znaleźć dyskusje na temat Twój i Twoich produktów/usług (np. Google Alerts). Moje placówki to: czasopisma do których napisałem artykuły (np. CIO Magazine), Polskie Radio i Radio TOK FM, gdzie pojawiam się jako komentator, Magazyny Elektroniczne i Blogi, które zamieściły moje artykuły lub wywiady (np. Productive Magazine i blog Kasi Żbikowskiej).

Popularyzatorem modelu e-platformy jest Michael Hyatt. Osoba dla mnie bardzo ważna, jeden z moich mentorów. Z ogromną przyjemnością przyjąłem wiadomość, że w listopadzie na rynku polskim ukazała się jego książka „Twoja e-platforma. Jak się wybić w świecie pełnym zgiełku„, którą w wersji oryginalnej przeczytałem kilka razy i do której wracam w poszukiwaniu inspiracji do rozwoju mojego bloga. Książka to podręcznik dla osób planujących dopiero zbudowanie własnej e-platformy, a szczególnie bazy domowej. Krok po kroku przeprowadzi Cię przez poszczególne fazy tworzenia własnego miejsca w Sieci. To nie jest podręcznik techniczny. Nie znajdziesz tam instrukcji konfiguracji oprogramowania do blogowania czy Facebook’a. Znajdziesz za to wyjaśniony w przejrzysty sposób tworzenia Twojej widoczności w Sieci.

TWEPLA_Okladka.indd

Sam podręcznik składa się z 5 części:

Część Pierwsza – Zacznij od WOW! – to w zasadzie mógłby być odrębny e-book. Zwrócenie uwagi w jaki sposób wywoływać w odbiorcach doświadczenia typu wow! i jak zaakcentować to, co masz najcenniejszego.

Cześć Druga – Przygotowania do startu – na co zwrócić uwagę w pierwszej kolejności. Jak przygotować się do tworzenia własnej widoczności.

Część Trzecia – Zbuduj bazę domową – co zrobić krok po kroku, aby wystartować z własnym miejscem w Sieci.

Część Czwarta – Dotrzeć jak najdalej – tutaj natomiast znajdziesz informacje, jak powiększać zasięg docierania ze swoim przekazem i usługami do coraz większej liczby osób.

Część Piąta – Zaangażuj swoje plemię – na koniec praktyczne wskazówki, w jaki sposób angażować swoich odbiorców, aby stworzyć społeczność ludzi zaangażowanych w tematykę, którą się zajmujesz.

Osobiście uważam, że najlepiej uczyć się od praktyków. W tym przypadku mamy do czynienia z praktykiem, który dodatkowo w prosty sposób umie wyjaśnić zawiłe kwestie oraz źródła swojego sukcesu. Michael jest poczytnym blogerem i autorem, ekspertem w dziedzinie rynku wydawniczego i przywództwa. Jego blog jest odwiedzany przez ponad 350 tysięcy osób miesięcznie. Podcast, który publikuje co tydzień, przez ok. 150 000 osób. Zawodowo jest byłym prezesem dużego amerykańskiego wydawnictwa Thomas Nelson. Od 2 lat jego głównym źródłem utrzymania jest właśnie jego e-platforma. Wokół niej stworzył doskonale prosperujący biznes obejmujący m.in.: książki, konferencje, płatną społeczność, kursy audio i video.

To co szczególnie cenię u Michaela Hyatta to jego bezpośredniość. Jest bardzo otwartym i życzliwym człowiekiem. Jego porady nie są poradami typu „uśmiechaj się, a wszystko będzie dobrze”. Rzetelnie informuje na czym polega blogowanie, jakie wiążą się z tym wyzwania oraz jakie są potencjalne korzyści. A co najważniejsze, pokazuje że w tej branży nie ma drogi na skróty. Sukces wymaga pracy. Im wcześniej zaczniesz, tym dalej masz szansę zajść.

Zachęcam Cię do odwiedzin bloga Michaela Hyatta lub posłuchania jego podcastu. To chyba najlepsza próbka tego co oferuje. Potem sam zdecydujesz czy książka, którą dziś opisałem jest propozycją dla Ciebie.

Konkurs!

A teraz uwaga! Mam dla Ciebie niespodziankę! Tak bardzo ucieszyłem się wydania polskiego książki, że zgłosiłem się do wydawnictwa z prośbą o przeznaczenie kilku egzemplarzy dla moich Czytelników. Dzięki uprzejmości pani Marty z Wydawnictwa Helion, która jest koordynatorem wydania, mam 7 książek do rozdania w konkursie. Zadanie jest proste! Aby mieć szansę na otrzymanie jednego egzemplarza należy:

  • Udostępnić link do tej recenzji na Facebook z tagiem #marcinkwiecinski (muszę jakoś odnaleźć ten Twój wpis 🙂 )
  • Napisać komentarz poniżej.

Konkurs zamykam w piątek, 13 grudnia o 23.59. Spośród osób, które do tego czasu spełnią te 2 warunki wylosuję 7 zwycięzców, z którymi skontaktuję się 14 grudnia 2013 z prośbą o podanie danych, pod jaki adres przesłać nagrodę. Nagrody wyśle Wydawnictwo Helion. Zapraszam do publikowania i komentowania i życzę powodzenia w losowaniu!

Pytanie: Co powstrzymuje Cię przed uruchomieniem własnego bloga? Jeżeli prowadzisz już bloga, to proszę napisz, jakie korzyści Ci przynosi.

27 komentarzy do “Zadbaj o swoją widoczność

  1. Marcin, dziękuję za wpis i za pingback 🙂 zainspirowałeś mnie kolejny raz, a właściwie uświadomiłeś, jak ważne jest stworzenie strategii swojej widoczności. Do tej pory działałam w zasadzie na zasadzie spontanicznej obecności w sieci, ale czuję coraz mocniej, że czas to zmienić, uporządkować i właściwie zaplanować.

    A teraz odpowiedź na pytanie konkursowe (bo oczywiście się zgłaszam :-):

    – Mój blog jest dla mnie pierwszym wspólnym mianownikiem dla życia prywatnego i zawodowego. To jego główna rola. Blog pozwolił mi połączyć moje pasje i zainteresowania z aspektem komercyjnym, czyli. m.in. stanowi wsparcie sprzedaży moich książek, uwiarygadnia mój wizerunek eksperta, buduje bazę do sprzedaży moich własnych produktów. Jak dotąd, żadna inna moja działalność nie spełniała takiej funkcji.

    – Blog pozwolił mi zaistnieć w szerszym kontekście, niż tylko manager z korporacji, czy autorka 2 poczytnych poradników biznesowych. A więc otworzył mi nowe możliwości i przyciągnął osoby z innych, niż oczywiste obszarów (np. redaktorów portali internetowych, czy klientów na konsultacje i autorskie warsztaty, które prowadzę).

    – Blog jest moim głównym kanałem komunikacji z czytelnikami moich publikacji, fanów tego co robię, a także z osobami, które coraz częściej z biernych obserwatorów stają się aktywnymi członkami mojej społeczności.

    – Blog spełnia także rolę lustra dla mnie. Dzięki niemu bardziej świadomie się rozwijam. Widzę dzięki niemu progres w tym, co robię, wyciągam wnioski, uczę się.

    – (last but not least) Blog daje mi niesamowitą radość i satysfakcję, pobudza do kreatywności, pomaga utrzymać na wysokim poziomie nawyk proaktywności i wspiera samorealizację.

  2. Zawsze wydawało mi się, że prowadzenie bloga to nie tylko pracochłonna sprawa, ale również obnażająca za dużo z prywatności

    • Hanna, to ile prywatności uchylisz to Twój wybór. Są osoby, które piszą o wszystkim co dzieje się w ich życiu, są i takie, które bardzo starannie wybierają informacje, które upublicznią. Co do pracochłonności, to zależy od tego jak często chcesz publikować i jak szybko jesteś w stanie przelewać myśli na „papier”. Przy publikacji raz na tydzień 2-3 godziny tygodniowo powinny wystarczyć. Z czasem dochodzisz do wprawy i ten czas się skraca. Większym wyzwaniem jest systematyczność i regularne publikowanie. Dziękuję za komentarz!

  3. Co do prywatności: są różne blogi.:) Jak na mój gust: Marcin jest dość dobrym przykładem – także ewolucji. Od bloga dość specjalistycznego – http://www.microsoftuc.pl/ przez działania raczej skupione tylko na nim (i innych, bezpośrednio osobistych formach zarabiania) aż po szeroką karierę prelegencką i ewangelizacyjną (MTS, „O Biznesie Po Godzinach”). I dość sprawnie balansuje na granicy ujawniania swoich opinii i preferencji, bez zdradzania prywatności. Inni z kolei – jak na przykład Michał Szafrański @ http://jakoszczedzacpieniadze.pl/ – na pozór przeginają (w Polsce ujawniać własne zarobki i wydatki?!?). Choć akurat Michał także dość starannie wytycza granicę.

    Co do konkursu: blog zmusza mnie do choć wstępnego uporządkowania swojej wiedzy/przekazu. Choć piszę głównie sobie a muzom, lub by mieć gdzie wrzucić szerszy opis rozwiązania który nie pasuje do forum (wspierać proces wymiany wiedzy). Czyli trochę obok koncepcji osobistej e-platformy.

  4. Nie piszę bloga z trzech powodów:
    1. bo nie mogłam ze względów zawodowych (za dużo mam do powiedzenia)
    2. bo co chwilę zmieniam tekst
    3. bo wolę czytać niż pisać…
    Lubię mówić dużo (i wiesz o tym ;)). Ale nie potrafię się skupić na tyle, żeby zdążyć przelać na papier to co myślę… Mam tysiące pomysłów na sekundę no i kłopot, który wybrać. A kiedy już się zdecyduję okazuje się, że już po sprawie. Wczoraj usłyszałam fajny tekst o Nowym Jorku: tu nie można się zatrzymać. Może się okazać, że zatrzymasz się na minutę i zostajesz daleko w tyle. Z moim pisaniem jest podobnie.

    Ale… Niech to!!!! – spróbuję znowu :D.

  5. Blog… nigdy nie rozpatrywałem nawet w kategoriach chcę/nie chcę. Może warto wejść w kałużę, żeby zobaczyć jak to jest? Na pewno warto poznać argumenty za. Temat naukowego podejścia do kreowania własnej „widoczności” sieciowej ciekawy i jego ważność wzrasta. Nie tylko u mnie.

  6. Link na facebook’u udostępniony, a teraz odpowiedź na pytanie 🙂
    Bardzo dobrze trafiłeś z tematem, bo jestem na etapie determinacji, aby o swoją obecność w sieci zadbać. Mocno zainspirowała mnie Maretha Żurakowska, która była gościem ostatniego spotkania EPWN i teraz ten tekst 🙂
    Do tej pory kilka razy myślałam o założeniu swojego bloga, ale to, co mnie hamuje to… ja sama, a właściwie wewnętrzny recenzent. Przede wszystkim chciałabym, aby od początku wszystko było idealne i boję się popełnić jakikolwiek błąd, bo przecież jak coś pójdzie w eter to już nie ma odwrotu. A im więcej zbieram informacji na temat obecności w sieci tym lepiej wiem, ile nie wiem. Jak jeszcze pomyślę, ilu rzeczy nie jestem świadoma… 😉 Cieszę się, że akurat poleciłeś książkę w tej tematyce i nawet jeśli jej nie wygram na pewno się w nią zaopatrzę 🙂

  7. Chyba powinienem powtórzyć wypowiedź Agnieszki:) Dobrze by było, żeby pisząc blog od początku był idealny (pod względem merytorycznym). Dodatkowo może się okazać, że nasze wypowiedzi odbiegają jakością od standardu (oczywiście ciągle mam na uwadze ich jakość merytoryczną) i co wtedy? 🙂

    • „I co wtedy?”. Zazwyczaj nic. Co prawda porzekadlo ludowe głosi: „Lepiej jest się nie odzywać i udawać się głupim niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.” ale bez poddania się osądowi /niekoniecznie od razu publicznemu, kiedyś pierwsze teksty trzeba zgromadzić, a feedback zdobywać lokalnie/ ma się mała szanse na postęp.

  8. czemu nie prowadzę bloga? Jakieś osierocone moje blogi się pewnie w sieci pałętają – tymczasem jednak nie piszę nic. A to z powodu rozdarcia między perfekcjonizmem i potrzebą „sfokusowania się” a zakresem fascynujących mnie tematów – gdybym chciała zacząć pisać bloga, musiałabym mieć ich kilka – o zarządzaniu projektami, o religii, o psychologii i o bliżej niezwiązanych myslach nieuczesanych, o moich wycieczkach „w Polskie”.. chciałabym, żeby było w każdym temacie głęboko i z jakością – a że tak się nie da, to jestem na etapie Fredrowskiego osiołka…wybieram temat.

    • Katarzyna, blog nie musi być „sfokusowany” na jednym temacie. Punktem „fokusu” jest Twoja osoba, a Ci którzy będą podążać za Tobą chętnie dowiedzą się o różnych Twoich aktywnościach.

      • jednak chyba nie do końca – jeśli zależy mi na mojej widoczności, jako profesjonalisty/zawodowca, to wydaje mi się, że lepiej rozdzielać blogi o tematyce okołozawodowej, od tych bardziej prywatnych – bo takie pisanie od sasa do lasa na jednym blogu może ten wizerunek za bardzo rozmydlić – a ludzie, coż, tylko ludzie, lubią szufladkować – nawet w pozytywnym znaczeniu, więć warto im to ułatwiać kreując się na „wybitnego project managera”, albo „specjalistę od kół zębatych” raczej niż na „filozofującego project managera”, albo „gotującego miłośnika psów i kół zębatych”…a może się mylę?

  9. A co tam, i ja się podepnę pod konkurs :).

    Bloga prowadzę od początku 2008r, więc już parę lat się nazbierało. Powstał ot tak – żeby „udowodnić coś” sobie i innym, a stał się moim online’owym „pro alter ego”, dzięki któremu mogłem: założyć własną firmę, tworzyć fajne projekty, nie martwić się o pracę (bo stałem się na „swoim terenie” rozpoznawalny). Gdy zacząłem myśleć, że z bloga profesjonalno/technicznego więcej wycisnąć się nie da – pojawiły się kolejne możliwości.
    Sporo propozycji i zachęt do wyjścia w sferę „offline” przekonało mnie wreszcie, aby powalczyć ze sobą i wreszcie spróbować. I tak oto w tym roku pojeździłem po Polsce z paroma prelekcjami na konferencjach i user-groups, nabrałem trochę obycia na „małej scenie”, nawiązałem sporo świetnych znajomości i powoli mogę zacząć o sobie mówić „prelegent”, co było moim skrytym marzeniem od lat, a nigdy nie potrafiłem pokonać stresu i introwertyzmu aby czerpać z tego przyjemność. Aż do 2013r.
    To z kolei spowodowało, że sprawy same potoczyły się jeszcze dalej i tak oto jutro będę prowadził swoje pierwsze komercyjne autorskie szkolenie za kasę, o czym też myślałem od bardzo dawna, ale nie spodziewałem się że kiedykolwiek to nastąpi. A nastąpi bez żadnej akcji z mojej strony – ot, ktoś poczytał mojego bloga czy zobaczył mnie na scenie i poprosił o przygotowanie szkolenia dla firmy.

    Więc z prowadzenia bloga mam same korzyści na bardzo wielu płaszczyznach. Dałem się poznać, przestałem się obawiać 'a co jeśli ktoś myśli inaczej?’ tylko nauczyłem się dyskutować i bronić swoich opinii (bo zawsze ktoś myśli inaczej), nabrałem pewności siebie.

    Pozostaje jeszcze kwestia prywatności: zdarza mi się potraktować blog jako prywatny pamiętnik i wrzucić jakieś osobiste pierdoły (jak relację z koncertu czy wrażenia z własnego ślubu/wesela). Kto nie chce – ten nie czyta, a nie traktuję tego jako straszliwe wpuszczanie paparaccich to mojego życia, bo mało kto tą sferą jest zainteresowany;). Za to przeczytanie teraz takich pamiętnikowych wpisów czy noworocznych refleksji (które piszę co roku) sprzed 4 czy 5 lat jest bardzo przyjemnym doświadczeniem pozwalającym mi obserwować z wysokiej perspektywy to, jak zmieniło się moje życie, poglądy i podejście do otaczającego świata. I że to wszystko zmierza w odpowiednim kierunku. Za kolejne 10 lat będzie to pewnie jeszcze bardziej interesujące.

    Tyle ze mnie. Nie bać się tylko pisać – w najgorszym wypadku nikt tego nie przeczyta, a po ryju nikt przecież nie da!

    Na koniec cytat, który zawsze mi przychodzi do głowy ilekroć pomyślę jakie szanse rzuca mi życie i ile w tym wszystkim jest ślepego przypadku, durnych zbiegów okoliczności spowodowanych moją taką czy inną aktywnością mającą zupełnie inny cel niż to co faktycznie powoduje:

    „I find that the harder I work, the more luck I seem to have” Thomas Jefferson

  10. Witam,
    hmm, czemu nie prowadzę bloga?
    Bo zawsze wydawało mi się, że prywatnie nie mam za wiele do przekazania a służbowo mam problem by być obiektywny do spraw, które mnie otaczają i jednocześnie pozostać neutralnym wobec pracodawcy. Dzięki lekturze tej strony zaczynam postrzegać granice i uczę się tego stylu w jakim można pisać o sobie i pracy bez łamania zasad pracodawcy i przy okazji zostać obiektywnym wobec świata. Dodatkowo na początku barierą był fakt że trzeba by się za to zabrać od początku i obmyślić plan. Teraz mając więcej czasu na przemyślenia techniczne jest całkiem prawdopodobne że zacznę pisać i to dzięki tej zachęcie.
    Dziękuje

  11. Coż, w konkursach przeważnie nie biorę udziału ale przemyślenia kolegów skłoniły mnie do przemyśleń własnych :), zresztą częściowo o tym rozmawialiśmy kiedyś (to do Marcina 🙂 ).

    Potwierdzę to co piszesz i co piszą inni, np. Maciek (%). Blog czy inna forma obecności w sieci, ukierunkowana i pielęgnowana pomaga. Pomaga zaistnieć i zbudować swoją „widzialnośc”. Przysłowiowo wystawić głowę z tłumu.

    Blogowałem jakoś od początku lat 2000 w różnej formie. W którymś momencie dosyć aktywnie po polsku jak i po angielsku. To co dałoa mi ta aktywność i utrzymywanie swojego miejsca w sieci, w połączeniu z innymi działaniami, to właśnie pewną rozpoznawalność. W kraju mogłem to dodatkowo uzyskać tutaj i ówdzie poprzez wystąpienia, ale od czegoś musiały się te wystąpienia zacząć a było to również związane z obecnością w sieci.

    Za granicą … tutaj mogę powiedzieć, że blog był jedną z głównych dróg do zaistnienia tutaj i ówdzie. Może na nie wodach międzynarodwej finansjery i nie jakoś bardzo spektakularnie ale jednak w kilku miejscach moje nazwisko zaczęło być rozpoznawalne.

    Tak więc jeżeli ktoś planuje swoje działania zawodowe to warto pomyśleć o tym, czy takie działanie ma sens (nie dla każdego bedzie miało) i jak je ukierunkować.

    W tej chwili nie bloguję, z kilku powodów, ale gdy o tym myślę to głównie z jednego – poprzednio przyjęta formuła bloga technicznego \ specjalistycznego, przynajmniej dla mnie wypaliła się. W takiej formie ja nie znajdowałem już inspiracji do pisania. Ale właśnie powoli do tej ideei i samego pisania wracam, wykonując krok #1 czyli wymyślenie właśnie tejże nowej formuły dla siebie. Pożyjemy, zobaczymy 😉

  12. BARDZO Wam dziękuję za podzielenie się swoimi doświadczeniami! Świetna dyskusja się wywiązała 🙂 Tych, którzy jeszcze nie komentowali zapraszam do podzielenia się swoim punktem widzenia. A losowanie zwycięzców już w sobotę!

  13. Witam,
    Dla mnie prowadzenie własnego bloga to byłaby kompletna nowość. W zupełności zgadzam się z poglądem, że obecność w sieci dla własnego rozwoju jest bardzo ważna. Co mnie powstrzymuje? Oczywiście obawy co do tego, czy i ile znalazłbym czasu na taką aktywność, jak bardzo miałbym się „obnażyć” w sieci, skąd czerpać pomysły na kolejne wpisy, jak zachować dozę obiektywizmu itd itp. Z jednej strony obawy, z drugiej bardzo kusząca i wzbogacająca relacja ze światem, wymiana poglądów, opinii, doświadczeń, uzyskanie nowej, konkretnej wiedzy – takie na ten moment (z braku własnych doświadczeń) jest moje wyobrażenie o blogu. Chciałbym kiedyś spróbować – bardzo podoba mi się wypowiedź Pani Katarzyny (komentarz powyżej):
    „Mój blog jest dla mnie pierwszym wspólnym mianownikiem dla życia prywatnego i zawodowego”
    Jeśli jest możliwe takie powiązanie, to uważam, że gra jest warta świeczki 🙂
    To tyle ode mnie – dziękuję!

  14. Jeśli chodzi o mój przypadek, to mój blog czysto związany z tym co robię i czym się zajmuję w pracy (pracuję w dziedzinach które uwielbiam) pomaga mi zaistnieć i w obecnej firmie ale również pomoże podczas szukania pracy/zleceń. 🙂

  15. Kiedyś pisałem bloga prywatnego (którego usunąłem z sieci). Ale kiedy dołączyłem do firmy, gdzie moje stanowisko miało w dużej mierze mieć kontakt z bardzo szerokim gronem odbiorców – pomyślałem, że blog firmowy będzie świetnym miejscem do tego… Do tego dodatkową zachęta było to, że kiedy nie pracowałem jeszcze w Microsoft to lubiłem czytać bloga pracownika Microsoft (Michała Osmendy) i widziałem, że sporo ludzi też go czytało i interesowało się człowiekiem piszącym po polsku o pracy w takiej firmie.

    Tak powstał blog ewangelista.it. Na blogu postanowiłem zamieszczać ciekawe historie z pracy takiego ewangelisty, ciekawe problemy i ich rozwiązania, a czasem po prostu ciekawostki ze świata Microsoft.

    Blog bardzo pomagał mi od początku w kilku rzeczach. Po pierwsze był notesem dla mnie, gdzie zbierałem czasami ciekawe rzeczy, do których później odsyłałem w wielu różnych miejscach – czy to na forach czy po konferencjach. Po drugie był miejscem bardzo ciekawych dyskusji z gronem osób z którym miałem pracować na co dzień – ze specjalistami IT. Po trzecie był miejscem gdzie zaczęło trafiać dużo ludzi z wyszukiwarek (np. szukając rozwiązania problemu czy np. ciekawego opisu Cloud Computing) – często Ci ludzie zostawali na dłużej. Po czwarte w ważnych dla mnie momentach starałem się też za pomocą bloga zbierać informacje zwrotne od ludzi (np. kiedy planowałem sesje na konferencję MTS). Po piąte w pewnym momencie ułatwiło mi to moje wyjazdy na prezentacje – na blogu miałem moje bio, zdjęcia ale też prezentacje (w PPT), które pokazywałem kiedyś – więc przyszli organizatorzy mogli łatwo zobaczyć te rzeczy.

    A że przy okazji okazało się, że blog faktycznie dobrze wpływa na „visibility” – to już bardzo miły bonus dla mnie. Zwłaszcza kiedy zaglądałem raz na jakiś czas w statystyki i widziałem, że grono czytelników regularnie się powiększa. Niestety w ostatnim roku moja aktywność mocno spadła, ale o blogu nie zapomniałem i na pewno regularniej będę się odzywał 🙂

    A zainteresowanych zapraszam oczywiście na http://ewangelista.it 🙂

  16. Prowadzę bloga, choć nie swojego 😉 – http://blogs.technet.com/b/plitpromicrosoftcom/
    Generalnie, jedynym powodem jest chęć pokazania światu, że wiem. Ostatnio trochę mniej regularnie udaje się pisać, ale staram się cały czas i po liczbie odwiedzin widzę, że jakiś sens tego dla czytelników istnieje. I to mi wystarcza 🙂
    Nie zauważam żadnych korzyści poza satysfakcją.
    Może jeszcze jako zysk z bloga wymieniłbym pogłębianie wiedzy. Jak jakiś temat wpada mi do głowy, to staram się go dość dokładnie poznać, żeby napisać z sensem. A potem ta wiedza już zostaje i w przedziwnych momentach wypływa.

  17. Z drobnym poślizgiem (mieliśmy bardzo intensywny weekend), mamy już wylosowanych szczęścliwych zwycięzców. Ślepy los zdecydował, że książki wędrują do:
    Piotr Skoczylas
    Katarzyna Zarajczyk
    Michał
    Magda
    Ziemek Borowski
    Artur
    Damian Garbus

    Zwycięzcom gratuluję, a Wam wszystkim BARDZO dziękuję za wszystkie komentarze. Bardzo fajna dyskusja się wywiązała:)
    Do zwycięzców wyślę e-mail, proszę jak najszybciej odpowiedzcie. Nagrody dystrybuuje Wydawnictwo Onepress.

  18. Pingback: Przeładowany | Tomek Onyszko

Leave a Reply to KatarzynaCancel reply